Prorocze słowa Romana Dmowskiego, czyli cała prawda o Ukrainie. Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 29. 4.02.2022 BLOG. Nawet nie biorę poniższych słów w cudzysłów, bo wypada je znaćJednak, jak ostatnio widać, nie wszyscy w rządzie owe słowa znają, przez co wpychają Rzeczpospolitą w otchłań wojny W ostatnich latach

Czy czujesz, że utknęłaś/utknąłeś w martwym punkcie w życiu osobistym lub zawodowym? Czujesz, że powinieneś/powinnaś zacząć działać ale nie masz do tego siły, motywacji, lub po prostu boisz się porażki? Nie… Czytaj dalej Twoje życie utknęło w martwym punkcie? Poznaj 7 kroków do odblokowania! “Zdrada rodzi się w małych, niekorzystnych porównaniach naszego partnera z rzeczywistymi lub wyimaginowanymi innymi związkami, w „zaniżaniu” tego co mamy kontra „pielęgnowaniu” tego co poza związkiem - John Gottman Chociaż… Czytaj dalej Dlaczego kobieta zdradza – najczęstsze przyczyny Ile procentowo mężczyzn zdradza swoje partnerki? To jedno z najczęściej zadawanych pytań w Google. Ponieważ nie ma powszechnie przyjętej definicji niewierności, szacunki dotyczące jej występowania znacznie się różnią i, wahając… Czytaj dalej Dlaczego facet zdradza – najczęstsze przyczyny Jeśli czytasz ten artykuł to być może już jesteś, lub rozważasz związek na odległość! Co myślisz i czujesz o związku na odległość? Co konkretnie myślisz i czujesz na temat fizycznego… Czytaj dalej Związek na odległość – czy da się go utrzymać? Pewność siebie jest powszechnie uważana za jedną z najbardziej atrakcyjnych cech, jaką każdy chciałby mieć. Wierzymy, że pewność siebie może zwiększyć szanse na znalezienie pracy, pomóc w sukcesie zarówno zawodowym… Czytaj dalej Jak zwiększyć pewność siebie? – skuteczne sposoby W naszym życiu tworzymy niezliczone ilości relacji. Od relacji z rodzicami, rodzeństwem, krewnymi, kolegami, dziećmi, partnerem, szefem, współpracownikami, przyjaciółmi, do relacji z samym sobą - ta relacja jest akurat często… Czytaj dalej Nieszczęśliwy związek – dlaczego w nim tkwisz? Zastanawiasz się dlaczego jedni są empatyczni, otwarci na płynne dawanie/branie w relacjach, a inni egoistyczni i skupieni na sobie? Gdzie w dobie indywidualizmu, troski o siebie, czasu dla siebie, miłości… Czytaj dalej Związek z egoistą – czy taki związek ma szansę przetrwania? W dzisiejszym świecie jednym z największych wyzwań, z którym boryka się większośc z nas na różnych etapach życia jest stworzenie spełnionych, szczęśliwych relacji miłosnych, które przetrwają. Wskaźniki rozwodów oscylują wokół… Czytaj dalej Związek kohabitacyjny – co to jest? Zastanawiasz czasem: Czy to jest właściwa osoba? Czy mój związek może być lepszy? Czy mógłbym/mogłabym być szczęśliwszy/szczęśliwsza? Czy to nie powinno być łatwiejsze? A jeśli jest tam coś lepszego dla… Czytaj dalej Wątpliwości i obawy dotyczące związku – co robić? Być może właśnie odkryłaś(-łeś), że Twój partner/ Twoja partnerka Cię zdradza. Może podejrzewałaś(-łeś) to od jakiegoś czasu, ale teraz wiesz na pewno. Niezależnie od tego, czy dowiedziałaś(-łeś) się o tym… Czytaj dalej Zdrada męża lub żony – jak żyć po zdradzie?

160. Autor: Corrigan Sophie. Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy. Za wysłanie produktu odpowiada sprzedawca. Stop plotkom! Cała prawda o zwierzętach. Opis produktu Informacje szczegółowe Recenzje.
Czy powiedzieć przyjacielowi, koledze, znajomemu o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradza?Czy powiedzieć chłopakowi, narzeczonemu lub mężowi, mojej kochanki o tym, że ona go ze mną zdradziła?Kiedy powiedzieć drugiemu mężczyźnie, że jego dziewczyna, narzeczona, żona zdradziła go ze mną?Czy powiedzieć chłopakowi, narzeczonemu lub mężowi, mojej kochanki o tym, że ona go ze mną zdradziła?Po co miałbym mówić obcemu dla mnie facetowi o tym, że przez jakiś czas miałem romans z jego dziewczyną, narzeczoną czy żoną?Jakie nieprzyjemne konsekwencje dla Ciebie mogą się wiązać z tym, że powiesz obcemu mężczyźnie o zdradzie?Czy powiedzieć przyjacielowi, koledze, znajomemu o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradza?Czy poinformować przyjaciela o tym, że jego kobieta go zdradza?W jaki sposób poinformować przyjaciela o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradza? mi – MAŁĄ CZARNĄ Czy powiedzieć chłopakowi, narzeczonemu lub mężowi, mojej kochanki o tym, że ona go ze mną zdradziła? Czego dowiesz się z tego bloga? Czy powiedzieć swojemu przyjacielowi, koledze, znajomemu o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradziła? Czy warto mówić chłopakowi, narzeczonemu, mężowi, kochanki o tym, że ona go zdradziła z Tobą? W jaki sposób poinformować przyjaciela, kolegę, znajomego o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradziła? Inspiracją do tego bloga był post pewnego chłopaka na grupie związanej z relacjami damsko – męskimi, na której to prosił o radę, ponieważ miał wątpliwości jak postąpić. Inspiracją również były komentarze – rady innych użytkowników tej grupy: Szkoda chłopa i może warto poinformować, bo lepiej o takich rzeczach wiedzieć… Warto poinformować kolesia, że mu się pukało narzeczoną przez kilka miesięcy z troski o jego przyszłe życie z nieodpowiednią kobietą. Tu już jeden miał podobną sytuację do powyższej – jak wynika z jego komentarza. Jednak facet, któremu pukał pannę nie miał odwagi się z nim spotkać i porozmawiać w cztery oczy o pukaniu jego laski. Jak widać nie jest to odosobniony przypadek i pełno jest mężczyzn mających taki dylemat. Znów z tej rady wylewa się troska o przyszłe życie mężczyzny. Jak widać po lajkach – sporo osób uważa, że jest to sensowna rada. Kolejny facet by powiedział zapewne w trosce o przyszłość nieznajomej mu osoby… Tu kolejna rada, aby pobawić się w detektywa w trosce oczywiście o tego nieznajomego. 5 osób lubi to. Mój ulubiony komentarz bredzący coś o męskiej solidarności ponad “suki” :):):) Z rady wylewa się troska o dobro nieznajomego mężczyzny. A Ty co byś zrobił na miejscu tego chłopaka? Poinformowałbyś obcą Tobie osobę o tym, że jego narzeczona go zdradziła właśnie z Tobą? Czy jednak może dałbyś sobie spokój? Napisz w komentarzu jak widzisz to sprawę, a ja napiszę w tym wpisie jak to widać z mojego punktu widzenia – czyli osoby, która była po dwóch stronach barykady. Po dwóch stronach barykady, w których miałem romanse z zajętymi kobietami, które ze mną zdradzały swoich chłopaków, narzeczonych oraz mężów, ale również i ja byłem zdradzany przez jedną z moich ex :):):):), a historię o tym możesz przeczytać w poniższym linku: Jak odzyskać byłą dziewczynę, która odeszła Kiedy powiedzieć drugiemu mężczyźnie, że jego dziewczyna, narzeczona, żona zdradziła go ze mną? Kiedy był powiedział drugiemu facetowi, że jego kobieta go zdradziła i w dodatku ze mną? Powiedziałbym to tylko i wyłącznie w jednej sytuacji. W jakiej? Wtedy kiedy poczułbym się oszukany i wykorzystany. Tylko w takim wypadku. A kiedy mógłbym poczuć się oszukany i wykorzystany w relacjach damsko – męskich? Wtedy kiedy zainwestowałbym swój czas, energię, myśli, serce, duszę w kobietę, która nie poinformowałaby mnie na początku naszej relacji o tym, że ma chłopaka, tylko zrobiłaby to po dłuższym czasie – gdzie zdążyłem już się zaangażować w tą relację lub sam bym to przypadkiem odkrył. Tylko w takich sytuacjach poinformowałbym drugiego faceta o tym, że jego kobieta była przez chwilę nieświadomie również i moją kobietą :):):) A co zrobiłbym w sytuacji w jakiej znalazł się autor tego posta? Czy powiedzieć chłopakowi, narzeczonemu lub mężowi, mojej kochanki o tym, że ona go ze mną zdradziła? Należy sobie zadać w tym miejscu kilka ważnych pytań, a mianowicie takie: Po co miałbym mówić obcemu dla mnie facetowi o tym, że przez jakiś czas miałem romans z jego dziewczyną, narzeczoną czy żoną? Co mi to da, że poinformuję obcego dla mnie mężczyznę, że pukałem mu kobietę? Jaką dla siebie korzyść tym osiągnę? Jakie nieprzyjemne konsekwencje mogą się wiązać z tym, że powiem mu o zdradzie? W powyższym pytaniu chłopak zastanawia się mocno czy kończąc romans z kobietą, który trwał 3 miesiące, nie powiedzieć o tym jej narzeczonemu? Skąd w ogóle wzięło się takie pytanie u niego? To pytanie wzięło się stąd, ponieważ przyszła mu do głowy taka myśl, którą ten chłopak chciał skonsultować z innymi. A czemu taka myśl mu przyszła do głowy? Czemu raptem po 3 miesiącach chce o czymś informować narzeczonego jego kochani, a nie chciał tego zrobić wcześniej np: po kilku dniach czy tygodniach? Czemu raptem teraz? Odpowiedź jest prosta! Ponieważ mamy tu do czynienia z urażoną męską dumą, do czego zapewne autor pytania się nie przyzna. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to kobieta zakończyła pierwsza tą relacje – dlatego kończy się akurat po 3 miesiącach i dlatego taka myśl się pojawiła w jego głowie, którą całe szczęście chciał jeszcze skonsultować i mam nadzieje, że inni użytkownicy grupy wybili mu ten chory pomysł z głowy. Dlaczego kobieta mogła pierwsza zakończyć tą relacje, która trwała 3 miesiące – czyli jakby nie patrzeć spory czas? Ponieważ autorowi powyższego pytania zaczęło na niej zależeć nie jak na kochance, z którą ma seks, ale jak na kobiecie z którą chciał wejść w związek. Niestety ona mogła go nie widzieć w roli życiowego partnera, gdyż znajomość z nią oparta była o seks. Nie ma też co się dziwić jemu, ponieważ tego typu relacje, tak właśnie się kończą. Seks zbliża ludzi do siebie i po pewnym czasie, którejś stronie zaczyna po prostu zależeć i chce czegoś więcej, niż tylko seks. Problem w tym wypadku był taki, że nie było tutaj prawa wzajemności. Co mam na myśli pisząc o prawie wzajemności? Kobieta ma narzeczonego, a autor posta zapewne jest singlem. Co to oznacza? Psychologię inwestycji. Chłopak czy tego chciał czy też nie, inwestował w tą kobietę swój czas, swoje myśli oraz energię, a to sprawiło, że po pewnym czasie zaczęło mu po prostu na niej zależeć. Jest to całkowicie normalne. Tak się dzieje jak człowiek zainwestuje w drugą osobę chociażby tylko swoje myśli, których trochę mogło się nazbierać przez te kilka miesięcy relacji. Kobieta natomiast swoje myśli oraz energię rozdzielała pomiędzy swojego narzeczonego, a tego chłopaka. Jednym słowem inwestowała w tą relację dużo mniej, a to sprawiło, że była również dużo mnie zaangażowana. Prawdopodobnie brała od niego tylko to czego nie dostawała od swojego narzeczonego. Od narzeczonego brała związek, stabilizację, a od autora pytania emocje związane z seksem i sam seks. W taki właśnie sposób zaszufladkowała go jako kochanka, a nie jako partnera i tak też na niego patrzyła. On natomiast patrzył na nią jak na kobietę na związek. Czy w tym momencie istniało również prawo wzajemności? Oczywiście, że nie, bo oboje szukali czegoś innego. Być może z początku traktował ją jako seks przyjaciółkę, ale im dłużej się spotykali, tym mocniej zaczęło mu na niej zależeć, ponieważ skupił się tylko na niej, podczas kiedy ona swoją uwagę jeszcze rozdzielała na narzeczonego, któremu również musiała poświecić czas, przynajmniej po to, aby nie odkrył jej romansu. W normalnej relacji już dawno zostaliby parą, jednak nie w tym przypadku, gdyż to nie jest normalna relacja :):):) Odbijanie zajętej kobiety czy powroty do byłych kobiet, są to najtrudniejsze relacje damsko – męskie jakie tylko są. Czemu? Ponieważ mocno ryją beret. Jak autorowi posta zaczęło na niej zależeć, to zaczęły pojawiać się w nim emocje np: zazdrości czy wkurwienia na to, że mimo wszystko jest od kilku miesięcy ciągle tym drugim, a chciałby być tym pierwszym. Niestety tego typu relacje ryją mocno banię i nie są na dłuższą metę. Umówmy się w ten sposób, że skoro nie udało mu się jej odbić przez 3 miesiące i w ciągu tego czasu być tym pierwszym, to znaczy, że musiało mu czegoś widocznie zabraknąć, albo kobieta nie szukała nowego chłopaka, tylko emocji seksualnych i takie też od niego brała. Jednym słowem kobieta nie widziała go w roli swojego życiowego partnera, tylko kochanka i tak go traktowała, więc nie ma co do niej mieć pretensji kobiety, ponieważ gość wiedział w jaką relację wchodzi i mógł się liczyć z tym jak to się może dla niego skończyć Więcej na ten temat odbijania zajętych kobiet opisałem w poniższym blogu :):):) Jak odbić zajętą kobietę Co się dzieje jak facet zaczyna być zazdrosny o swoją kochankę, która ma chłopaka, narzeczonego czy męża? Co się dzieje jak facet zaczyna się wkurwiać? Zaczyna popełniać błędy, które sprawiają, że kobieta mająca faceta podejmuje decyzję o zakończeniu tej relacji. Jest jej łatwo to zrobić, ponieważ dużo mniej zainwestowała emocji w tą relację, niż facet. Prawdopodobnie również tak właśnie było w tej sytuacji, gdzie koniec, końców wybiera swojego narzeczonego, a kochanka pożegnała i to się mogło chłopakowi nie spodobać. Być może również jej narzeczony mógł zacząć coś podejrzewać, więc momentalnie ucięła tą relację z obawy przed dekonspiracją, a jej decyzja mogła co zrobić? Urazić męską dumę kochanka i sprawić, że do głowy zaczęły przychodzić mu myśli słodkiej zemsty i odegrania się na byłej kochance. Niestety tak to właśnie z boku wyglądało. Dzięki temu ów chłopak mógłby poczuć lekką satysfakcję. Satysfakcję, która będzie leczyła jego EGO. I dlatego pojawiło się takie pytanie, które pochodziło nie z serca, lecz z EGO :):):) Po co miałbym mówić obcemu dla mnie facetowi o tym, że przez jakiś czas miałem romans z jego dziewczyną, narzeczoną czy żoną? No właśnie, po co miałbyś mówić obcemu gościowi o tym, że pukałeś mu kobietę? Nie ma najmniejszego sensu tego mówić, bo po co? Co tym osiągniesz? Poczujesz się lepiej? Poczujesz satysfakcję? Daj spokój, bo to jest śmieszne. Porzuć swoje ego i nie zachowuj się jak gówniarz. Jak się bierzesz za zajętą kobietę i jesteś w pełni świadomy tego, że ma faceta, to musisz liczyć się z tym, że prędzej czy później wasz romans się skończy i może być tak, że mimo wszystko ona wybierze swojego faceta. Twój błąd polegał na tym, że za bardzo przeciągnąłeś tą relacje. 3 miesiące to strasznie dużo na tego typu relacje. W takich relacjach jak ta powyższa, jak poczujesz zazdrość oraz wkurwienie na to, że jesteś ciągle tym drugim, to jest już znak, że pora z nią przystopować i zrobić sobie przerwę, aż ochłonie głowa. Czyli co się robi? Robi się krok w tył i ochładza relacje, aby nie spierdolić czegoś koncertowo, by za jakiś czas ewentualnie ją odswieżyć. W dodatku trzeba utrzymywać prawo wzajemności w inwestycji swojej energii, czasu oraz przede wszystkim myśli o kobiecie. W jaki sposób się to robi? Dla zdrowia psychicznego na każdą kobietę, powinny przypadać inne kobiety w ilości od 3 do 5 :):):):) Godząc się na taką relację i ją w pełni akceptując od samego początku, musisz liczyć się z tym, że ta relacja zryje Ci banię – jeśli jesteś singlem i tylko relacje utrzymujesz z jedną kobietą, która na Twoje nieszczęście – ma chłopaka, narzeczonego, męża. Nie oszukujmy się, ale poniekąd chłopa rozumiem. Sam byłem w takiej sytuacji, gdzie miałem do kobiety pretensje o to, że nie poświęca mi wystarczająco dużo czasu – tyle ile chciałem. Irytowało mnie to mocno. W taki sposób zacząłem popełniać błędy, bo zamiast ewakuować się z tej relacji, kiedy poczułem najmniejszą zazdrość, to ja głupi miałem pretensje o to, że moja kochanka weekend spędza ze swoim chłopakiem, a nie ze mną. I co mi ona odpowiedziała? Co odpowiedziała mi na moje żale? -Przecież wiedziałeś, że mam chłopaka, więc o co Ci chodzi? No właśnie! Wiedziałem, że ma chłopaka, więc albo się ewakuuje z tej relacji jak już mi to mi zaczyna przeszkadzać, albo zamykam mordę i dalej udaję, że jest fajnie. Takim gówniarskim zachowaniem pokażesz nic innego jak to, że jesteś mściwym, szukającym zemsty człowiekiem, dla którego skończyła się ulubiona bajka. Podpierdalanie kobiety do jej faceta, jest nie tylko niedojrzałe, ale również i niepoważne. Zachowaj klasę do samego końca i nie pal mostów z żadną kobietą, tym bardziej w taki frajerski sposób, gdyż sam, na własne życzenie brałeś w tym udział. Być może za jakiś czas ona znów do Ciebie wróci. Może być tak, że mimo wszystko zaraz zerwie z tym facetem, ponieważ skoro go zdradzała z Tobą, to znak, że w jej związku również czegoś jej brakuje i nie jest tam kolorowo. Wychodź z założenia, że dzięki waszej relacji zdobyłeś bardzo mocne doświadczenie w relacjach z kobietami. Jednym słowem czegoś nauczyłeś się o kobietach i ten facet jakby nie patrzeć również się czegoś nauczył dzięki Tobie – jak ma otwarte oczy. Jak nie potrafisz tej sytuacji wziąć na klatę i szukasz w taki sposób słodkiej zemsty na kobiecie – bo tak to wygląda, to Twoją lekcją jest to, żeby już nigdy nie brać się za zajęte kobiety i nie wchodzić z nimi w żadne relacje, tylko na samym wstępie mówić: -Daj znać jak będziesz wolna W wielu komentarzach dających rady temu chłopakowi, przewijała się troska o jej narzeczonego. To mnie najbardziej rozbawiało. Co za hipokryzja :):):) Co za podwójne standardy :):):) Martwić się o przyszłość gościa, któremu pukało się narzeczoną przez 3 miesiące? Śmiech na sali. Typ angażując się w relację z zajętą kobietą nie myślał o jej facecie, ani przez chwilę. Myślał tylko o sobie oraz o tym jak tu by ją odbić. Nie myślał o tym, że może mu być wtedy smutno. Nie myślał o tym, że może mu być z tego powodu przykro. Nie brał pod uwagi tego, że chłopina mógłby się załamać albo co gorsza targnąć z tego powodu na swoje życie. Jednym słowem miał go w dupie, więc dlaczego raptem teraz miałby się o niego troszczyć, mówiąc mu całą prawdę na temat jego związku? Dlaczego raptem teraz miałby pomyśleć o tym człowieku? Dlaczego teraz miałoby interesować go jego życie, które wcześniej miał głęboko w dupie? Wcześniej nie kierował się jego dobrem, to dlaczego teraz miałby się nim kierować? Dlaczego miałby go ostrzegać i o czymkolwiek informować, jak jest to dla niego tym bardziej obcy człowiek? Co go obchodzi jego przyszłe małżeństwo? To problem tego człowieka, że wziął sobie taką kobietę na przyszłą żonę. COŚ dzieje się po COŚ. I może ten związek ma się w przyszłości sam rozpaść tylko po to, aby on się sam czegoś nauczył? Jakby kierował się dobrem tego człowieka, a nie urażonym EGO, to by poinformował go już na początku tej relacji, że miłość jego życia zdradza go z nim, a nie po 3 miesiącach intensywnego rżnięcia :):):). Zresztą najlepszą rzeczą jaką może zrobić ten chłopak w tym momencie, to całkowicie odpuścić tą relacji i wycofać się z niej bez słowa. I to należy zrobić. ODPUŚCIĆ i pójść dalej swoją drogą, wyciągając z tej relacji lekcje, które przełożą się na Twoje doświadczenie z kobietami, a nie bawić się w jakieś mściwe podpierdalanie kobiety do jej faceta, pod płaszczykiem zatroskania o jego przyszłość czy wyimaginowanej męskiej solidarności :):):), kiedy to wcześniej z pełną premedytacją przyprawiało mu się rogi i chciało rozbić związek – korzystając z okazji, że pojawił się w nim kryzys. Jakie nieprzyjemne konsekwencje dla Ciebie mogą się wiązać z tym, że powiesz obcemu mężczyźnie o zdradzie? Konsekwencje mogą wiązać się z reakcją faceta na tą informację. Nie wiesz jak może zareagować, a zareagować może różnie. Może Ci podziękować, albo dać w mordę. Tak czy owak może Ci przybyć nowa osoba, która nie będzie życzyć Ci dobrze i z którą od tego momentu możesz się użerać przez długie lata. Jak nie będzie to facet, to na bank będzie to Twoja ex kochanka, której tak naprawdę dobrze nie znasz i nie wiesz do czego wkurwiona może być zdolna. Dlatego też dla świętego spokoju dałbym sobie siana i o niczym, nikogo nie informował, a EGO w tym wypadku schował do kieszeni i poszedł swoją drogą, a im krzyż na drogę. Nie wiem czy wiesz, ale takim sposobem możesz umocnić ich związek na zasadzie takiej, że wina pójdzie cała na Ciebie :):):) I jak było u nich chujowo, tak będzie dzięki Tobie lepiej :):):) Chyba, że w taki sposób chcesz pomóc, no to ok :):):) Nie wiesz do czego może być zdolna wkurwiona kobieta :):):) Tym bardziej jak mieszkasz w małym mieście, to możesz to odczuć i Twoja opinia na tym ucierpi :):):) Potem będziesz miał problem z poznaniem jakiejś kobiety, bo będzie się za Tobą ciągnęła fama człowieka, który nie potrafi dotrzymać dyskrecji i rozbija związki. Kobiety będą znały Cię ze słyszenia, że nie warto jest z Tobą się zadawać, bo jesteś mściwą paplą. Więcej o tym możesz przeczytać w poniższym blogu: Kim dla niej jestem? Jestem mężczyzną, o którym kobieta coś słyszała Jak widzisz więcej jest minusów, niż plusów tej całej sytuacji, więc myślę, że będziesz wiedział co zrobić jak znajdziesz się w podobnej sytuacji co autor pytania i będziesz miał podobne myśli co on – czy powiedzieć chłopakowi, narzeczonemu, mężowi kochanki, że ona go zdradza? Tak jest w przypadku obcej dla nas osoby, a co w przypadku naszego przyjaciela, kolegi, znajomego? Co w przypadku kiedy wiemy, że dziewczyna, narzeczona, żona, naszego przyjaciela, kolegi, znajomego zdradza go z innym facetem i my o tym wiemy? Mówić mu to czy może nie? Jeśli tak, to w jaki sposób to zrobić? Czy powiedzieć przyjacielowi, koledze, znajomemu o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradza? W tym konkretnym przypadku sprawa się dużo bardziej komplikuje, ponieważ mamy do czynienia nie z obcym człowiekiem, który dla nas jest obojętny, lecz z naszym przyjacielem, kolegą czy znajomym, którego zdradza jego dziewczyna, narzeczona lub żona i my o tym wiemy. Nie będę rozpisywał się na temat sytuacji, kiedy to kolega puka żonę kolegi, bo to chyba oczywiste, że tak się nie robi. Opiszę sytuację, w której wiemy, że nasz przyjaciel, kolega czy znajomy jest zdradzany przez swoją kobietę i zastanawiamy się nad tym, czy mu o tym powiedzieć czy jednak udawać, że nic nie wiemy na ten temat. W tym momencie możemy mieć jakieś wyrzuty sumienia i poczucie winy, że wiemy o czymś ważnym o czym nie wie nasz przyjaciel, kolega, znajomy. Mała rada! Jak chcesz, aby żyło Ci się łatwiej na tym świecie, to musisz umieć kontrolować wyrzuty sumienia i poczucie winy, ponieważ najczęściej jest tak, że przez nie coś zrobimy wbrew sobie. To nie Twój problem, że wiesz o tym, że ktoś puka żonę Twojego kolegi. To problem Twojego kolegi, że on o tym nie wie, a powinien to pierwszy zauważyć, że w jego związku dzieje się coś złego. Osobiście nie wpierdalam się w żadne związki. Jeśli nikt mnie nie pyta o radę, to jej nie udzielam – nawet moim kolegom, mimo że gołym okiem widzę ich błędy jakie popełniają. Nie robię tego, ponieważ wiem, że zazwyczaj i tak nie posłuchają. Nawet nie słucham ich żali związanych z problemami związkowymi. Po prostu szkoda mi czasu oraz energii na to. Dlatego też jakbym wiedział, że mojego kolegę czy znajomego panna robi na boku, to raczej nie powiedziałbym mu tego, tylko udawałbym, że nic nie wiem na ten temat. Czemu bym się tak zachował? Zachowałbym się tak z kilku powodów. Po pierwsze… Miałem kiedyś już podobną sytuację, w której kolegi związek wisiał na włosku. A skoro tak, to oczywiście byłem jego spowiednikiem i przy litrach lejącego się alkoholu wysłuchiwałem historii jego związku i udzielałem mu rad oraz wskazówek, do których oczywiście się nie stosował. Ogólnie odradzałem mu związek z tą dziewczyną, pocieszałem i robiłem co mogłem, aby postawić go na nogi i wybić mu ją z głowy. Pewnego razu będąc na randce w mieście oddalonym o 30 km od mojego miasta, zupełnie przypadkiem przed jedną z knajp przyłapałem ówczesną dziewczynę mojego kolegi z innym facetem jak szła za rękę i się całowała. Co więc zrobiłem? Niezwłocznie poinformowałem mojego kolegę o tym fakcie. Co on zrobił? Niby mi podziękował, ale po kilku tygodniach znów się zszedł ze swoją dziewczyną, pomimo jakby nie patrzeć – zdrady z jej strony. I co się potem działo? Koleś przestał się do mnie odzywać, a ja zostałem wrogiem numer 1 ich związku. Ona go nakręciła na mnie. Powodem miały być moje SMS-y pisane do niego, w których to niby ją obrażałem nazywając szmatą po tej sytuacji jaką widziałem. Oczywiście on SMS-ów nie wykasował i ona wszystko czytała. Całą naszą korespondencję. Do dziś się nie odzywamy do siebie i tak z przyjaciela stałem się dla niego wrogiem. Jak będziesz wpierdalał się w związek, to może być tak, że oni się zejdą, a Ty i tak zostaniesz wrogiem numer 1. Kobieta Ci tego nie zapomni, a jej facet? A jej facet będzie pod jej butem i nawet nie będzie się wychylał :):):) Kiedyś kolega pokłócił się z żoną publicznie, a ja stanąłem po jego stronie. I co się potem działo? Oni się pogodzili, ale on miał zakaz zbliżania się do mnie pod groźbą zakończenia związku. Nic do mnie nie miał, ale nie mógł pantofel utrzymywać ze mną kontaktu, ponieważ nie życzyła sobie tego żona z którą i tak się rozstał. I jak się rozstał to gdzie skierował pierwsze kroki? Oczywiście, że do mnie pisząc mi skamlące wiadomości: -Stary, Martyna odeszła! Ratuj, bo nie wytrzymuję! Tak mi napisał cham pierdolony. Właśnie w taki sposób. Tak jak gdyby nigdy nic, po latach, żebym stawiał go na nogi, bo on nie daje rady. Odpisałem mu: -Chuj mnie to obchodzi Tak się traci kolegów :):):):) Po drugie… Po co mam mówić koledze czy znajomemu, że jest zdradzany, jak istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że może w to nie uwierzyć. Kiedyś kolega powiedział mi, że moja ex może mnie zdradzać. Co ja zrobiłem? Wyśmiałem go! Nie dochodziło do mnie, że może być to prawda. Przecież ona taka nie jest. A co wyszło na końcu? Na końcu wyszło, że każdy wiedział o tym, że moja ex spotyka się z moim kolegą z pracy, ale nikt mnie o tym nie informował, a ja o wszystkim dowiedziałem się i tak ostatni. Po trzecie… Kiedy facet jest zdradzany, to właśnie w tej chwili dostaje lekcję od życia. Właśnie w tej chwili dostaje bezcenne doświadczenie jeśli chodzi o relacje z kobietami. Mimo iż będzie to brutalna lekcja, to w końcowym rozrachunku wyjdzie mu to na dobre. Jeśli mężczyzna nie dostrzega tego, że w jego związku dzieje się coś złego, a jego kobieta się od niego oddala oraz tego, że jego kobieta zachowuje się trochę dziwnie, to widocznie potrzebuje dostać taką brutalną lekcję od życia, by w końcu się czegoś nauczyć. Po co mu mam dawać rybę – prawdę, wyłożoną na tacy, w którą i tak może nie uwierzyć, a ucierpieć na tym może tylko nasza znajomość? Dawać wędkę nie rybę! Skoro mężczyzna nie dostrzega w zachowaniu kobiety, że coś z jego związkiem dzieje się nie tak i może być zdradzanym, to znaczy, że jest ślepy na znaki na niebie i ziemi mówiące, że jest walony w rogi. Jeśli on tego nie dostrzeże, to jaki jest sens informowania go o tym wprost? Tylko dlatego, że jest moim kolegą bądź znajomym? Ogarnięty facet bardzo szybko zauważy, że może być zdradzany i nie trzeba będzie o tym go informować. Zauważy to, gdyż ma doświadczenie z kobietami i wie kiedy psuje się związek i może pojawić się zdrada. Takiej wiedzy nie ma tylko osoba, która nie ma żadnego doświadczenia z kobietami, a skoro tak, to właśnie w taki sposób je nabywa. Coś dzieje się po coś i nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Potem jak prawda wyjdzie na jaw, a prędzej czy później tak się stanie, to mu się wtedy wszystko poskłada w głowie w jedną całość, tak jak miało to miejsce w moim przypadku i właśnie to będzie jego życiową lekcją, która da mu to doświadczenie. Co z tego jakbym mu wprost o tym powiedział? I tak by nie uwierzył i niczego się nie nauczył. Facet sam ma do tego dojść. Facet ma sam dojść do prawdy. Nie ma w tym wypadku dróg na skróty. Jeśli nie dojdzie, to znaczy, że nie jest też gotowy na prawdę. Chcesz wiedzieć jak rozpoznać zdradę? Jak rozpoznać zdradę – 16 sposobów Czy poinformować przyjaciela o tym, że jego kobieta go zdradza? Tak! Tylko w jednym przypadku to bym zrobił. Jeśli zawdzięczałbym drugiej osobie na tyle mocno, że z wdzięczności postawiłbym na szali naszą przyjaźń dla jego dobra. W jaki sposób poinformować przyjaciela o tym, że jego dziewczyna, narzeczona, żona go zdradza? Porozmawiałbym najpierw z jego dziewczyną i powiedziałbym, że wiem o tym, że zdradziła mojego przyjaciela. Dałbym jej ultimatum, że na razie jeszcze mu tego nie powiem. Ma ona sama go o tym poinformować odchodząc od niego, a jak nie chce odchodzić, to ma zakończyć związek z kochankiem i spróbować porozmawiać z moim przyjacielem o ich związku i ewentualnie go wspólnie naprawić. Potem bym porozmawiał z nim, dając mu do myślenia czy aby przypadkiem w jego związku jest wszystko OK. Bardziej stawiałbym się w roli mediatora, niż podpierdalacza, ponieważ to nie jest też tak, że kobieta nagle zdradza z byle powodu. A Ty co byś zrobił? Jakbyś to rozegrał? Napisz w komentarzu! Jak podoba Ci się to co robię i chcesz mnie wesprzeć, ponieważ daję Ci do myślenia, to możesz przelać mi na piwo lub kawę klikając w poniższy link: Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ Będzie na wsparcie strony, domeny, serwera, moją motywację do dalszego pisania oraz autoresponder :):):)
Czy nastoletni seks i częste zmienianie partnerów to tylko kolejny, zupełnie normalny i nieszkodliwy styl życia? Co mówią o tym fakty naukowe?EDIT: Jak zauwa

Data utworzenia: 27 października 2011, 12:54. Do obsady serialu "Na dobre i na złe" dołączyła Anna Stępień. Piękna aktorka mocno namiesza w życiu serialowego małżeństwa Burskich - Kuby (Artur Żmijewski) i Zosi (Małgorzata Foremniak). Wszystko wskazuje na to, że doktor Burską czekają teraz wyjątkowo trudne chwile Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Foto: Fakt_redakcja_zrodlo Wszystko zacznie się od powrotu Kuby z Australii do Polski. Kiedy jego żona będzie wyczekiwać z utęsknieniem swego męża, okaże się, że ten nie przyjedzie do Polski sam. Burski przywiezie ze sobą młodą, śliczną asystentkę o imieniu Karen (Anna Stępień). Na dodatek okaże się, że Kuba nie zamierza mieszkać z rodziną w Leśnej Górze, tylko w Berlinie, gdzie chce kontynuować swoje badania naukowe. Zabierze tam ze sobą oczywiście Karen, bez której nie może się obejść. – Świetnie go znam, wiem, co lubi, a czego nie – wyzna Burskiej pewna siebie asystentka. Rola w „Na dobre i na złe” jest polskim debiutem aktorskim Anny Stępień – Polki urodzonej w Australii. Czas pokaże czy aktorka zwiąże się z naszym krajem na dłużej.>>>>Mucha z gołym ciążowym brzuszkiem /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! ARTRAMA, fot. Michał Szewczyk / Fakt_redakcja_zrodlo Niestety, wygląda na to, że to będzie małżeński kryzys, którego nie da się pokonać /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Kuba Burski, czyli Artur Żmijewski /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Szkoda, że ich miłość nie przetrwała /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Wszyscy z wypiekami oglądali losy tej pary w "Na dobre i na złe" /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Ależ oni zamieszali w polskim świecie show-biznesu /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Pan Artur ma ujmujące spojrzenie /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Pani Małgosia jest bardzo seksowna /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Przystojniak z tego Żmijewskiego /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Ależ ona ma ujmujący wzrok! /11 Kim jest kochanka Kuby z "Na dobre i na złe"? Cała prawda o zdradzie! Fakt_redakcja_zrodlo Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:

Temat: Czy powiedzieć jego dziewczynie o zdradzie? Hej. Od 5 miesięcy spotykałam się z facetem, była to relacja na odległość. Od jakiegoś miesiąca coś zaczęło mi „śmierdzieć”, aż jakimś cudem okazało się, że mamy wspólnych znajomych i prawda wyszła na jaw. Okazało się, że on ma dziewczynę, która na 1000% nie jest
Zdrada – dla jednych nic wielkiego, dla innych koniec relacji. Choć ma wiele wymiarów, głównie kojarzymy ją z typowym skokiem w bok. Między innymi o tym, jak zdradzamy i jak radzić sobie ze zdradą, rozmawialiśmy z psychologiem i trenerem umiejętności psychospołecznych Klaudią Klukowską. Patrycja Pupiec: Jak wyczuć zdradę? Czy to w ogóle możliwe? Na jakie aspekty w zachowaniu partnera powinniśmy zwrócić uwagę? Klaudia Klukowska: Kolczyk znaleziony w samochodzie, telefony w środku nocy, zapach perfum na czyimś ubraniu czy ślad szminki – w takich przypadkach automatycznie włącza nam się sygnał alarmowy, ale... Istnieją też znacznie subtelniejsze oznaki, że coś może być nie tak. Zdrada zawsze jest jakąś zmianą w życiu, a jedna zmiana często pociąga za sobą kolejne. Mogą pojawić się więc zmiany w zachowaniu – na przykład mężczyzna, który do tej pory chodził w dwóch parach spodni, teraz poszerzył swoją garderobę, nagle zaczyna dbać o wygląd, dużo czasu spędzać w łazience, pucować się, szorować, robić fryzurę. Takie zmiany mogą dać do myślenia. Choć romans pociąga za sobą zmiany w codziennym funkcjonowaniu, to nie ma tu jednego uniwersalnego scenariusza. Często osoba zdradzająca zaczyna być w domu poirytowana, obojętna. Na przykład mężczyzna miał dla swojej partnerki więcej czasu. Był otwarty na rozmowy, uczestniczył w życiu rodzinnym, a nagle zaczyna tego unikać. Z drugiej strony może mieć wyrzuty sumienia albo starać się zatuszować swoją zdradę, zrekompensować swoje zachowanie, więc zaczyna bardziej się starać, przynosi kwiaty, kupuje prezenty bez okazji, chociaż nigdy tego nie robił, jednak wspólnym mianownikiem tych zachowań jest właśnie zmiana. Jakie są główne powody zdrad? Dlaczego ludzie zdradzają? W pracy jako psycholog często mam okazje obserwować pewne powtarzalne schematy. Czasami wiążemy się z partnerem, który ma osobowość poszukującą wrażeń. Nie zawsze widać od razu, że mamy do czynienia z tym typem osobowości. Często taka osoba wchodzi w związek, a nie przepracowała swoich problemów, ponieważ cechą charakterystyczną takich osób jest nieustanne poszukiwanie adrenaliny. I dla niektórych tą adrenaliną może być pozazwiązkowy romans. W związku z partnerem o tego typu osobowości możemy stawać na rzęsach i starać się, żeby układało się jak najlepiej, ale paradoksalnie im będzie lepiej w domu, tym gorzej, bo taka osoba, tym bardziej będzie chciała uciec od tej stabilizacji. To naprawdę trudny przypadek, bo podłoże osobowościowe jest na tyle silne, że niezależnie od tego, z kim wejdzie w związek, po prostu czasem może nie być w stanie stworzyć monogamicznej relacji. Natomiast jeżeli przejdziemy do samych schematów, które pojawiają w związkach, gdzie żaden z partnerów nie ma zaburzeń osobowościowych, to często zdrada wynika z niskiego poczucia własnej wartości i takim romansem chcemy się dowartościować. Mężczyźni często tłumaczą, że to partnerki sprawiają, że czują się wykastrowani, bo cokolwiek nie zrobią, zawsze spotkają się z krytyką, a romans spowodował, że czują się seksowni, kochanki nie boli głowa, nie ma tej codziennej domowej monotonii. A samotność? Niestety, to znak naszych czasów, że coraz więcej ludzi czuje się samotnych w związkach. Wiele związków nie kończy się z różnych przyczyn, bo na przykład łączą ich różne profity, kredyt, dom, dzieci. Co więcej, pozostaje przyzwyczajenie. Ludzie w takich przypadkach są ze sobą, bo rozstanie zbyt wiele by ich kosztowało energetycznie, psychicznie, emocjonalnie, również finansowo, choć związek nie jest już tym, czego dana osoba poszukuje, nie czuje miłości i uczuć pożądania. Dąży do szukania tych rzeczy poza związkiem. Zresztą często z pewnym milczącym przyzwoleniem drugiej strony. Popularny kryzys wieku średniego także może powodować większe pragnienie skosztowania zakazanego owocu. Pamiętajmy także, że to mit, że kryzys wieku średniego dotyka tylko mężczyzn, bo i kobiety nie są na niego odporne. Kryzys wieku średniego wiąże się z tęsknotą za młodzieńczymi latami, kiedy dopiero wszystko się zaczynało, było świeże, beztroskie i nie "na zawsze". Wspomina się pierwsze randki, romanse, namiętności i wtedy rodzi się pokusa. Zdrada może mieć wiele wymiarów - to nie tylko seks poza związkiem, tylko w pewnym sensie złamanie pewnych ustaleń/partnerskiej umowy, prawda? Tak, jak najbardziej. Zdradę z reguły kojarzymy z romansem – ktoś wyjeżdża w delegację, gdzieś, gdzie nikt nie zobaczy go z kochanką lub kochankiem. Ale nawet pod względem semantycznym zdrada ma szersze znaczenie. Jest pewnego rodzaju oszustwem, złamaniem danej obietnicy, ustaleń podjętych w kluczowych dla jednostki kwestiach. Istnieje przecież także pojęcie zdrady emocjonalnej. I ta zdrada może boleć równie mocno, jak typowy skok w bok. Jak zdradza kobieta, a jak mężczyzna? Czy w ogóle można mówić o jakichkolwiek różnicach w przypadku zdrady? To ma podłoże w ewolucji. Podejście kobiet do seksu i mężczyzn jest różne. Nasze geny, mózg, organizm się różnią. Kobieta jest w ciąży, połogu, przechodzi laktację. W praczasach poszukiwała mężczyzny, który będzie na tyle stały w uczuciach, by w tym trudnym okresie zapewnić jej byt i opiekę. Mężczyzna mógł być tu, kolokwialnie mówiąc, bardziej beztroski. Czasy się zmieniły, ale nasze geny i mózgi ukształtowane w toku ewolucji, wolniej poddają się zmianom. Stąd też, kobiety większą wagę przywiązują do duchowego, emocjonalnego aspektu relacji. Żeby przetrwać i zapewnić jak najlepsze warunki dzieciom, musiały bardzo starannie wybrać partnera i brać pod uwagę jego dojrzałość do związku. Kobiety łączą seks z emocjami. Oczywiście tutaj też nie należy generalizować. Ale mówimy o takich głównych trendach, czyli nie znaczy to, że każdy jest taki. Mężczyznom z kolei zawsze łatwiej było oddzielać seks od emocji – mogą więc zdradzać czysto seksualnie. Dlatego tak często zdradzający mężczyzna chce powrotu do żony, zostawia kochankę, choć jej obiecuje, że porzuci żonę, a tak naprawdę później zastąpi kochankę inną kobietą. Po prostu traktują romans czysto rozrywkowo. A kobietom nie przychodzi łatwo oddzielić zdradę od emocji. Czy winnemu zdrady jest zawsze zdradzający? Często mówi się, np. przy rozwodzie "wina leży po obu stronach", "choć jedna strona zdecydowała się odejść, to miała ku temu poważne powody". Czy takie tłumaczenie zdrady jest w porządku? Należy podkreślić, że zdrada nigdy nie jest OK. To tak jakby powiedzieć, że kobieta została okradziona i sama sobie jest winna, bo nie zamknęła torebki. Zawsze jestem przeciwna przerzucaniu winy na ofiarę, a tak często postępują matki, które mówią córkom "nie potrafiłaś go przypilnować, nie zajmowałaś się domem, więc odszedł". Te słowa mają przecież określony przekaz. Są bardzo krzywdzące, bo zdrada nie jest w porządku, jest po prostu oszustwem, które może zranić. Oczywiście zdrada ma swoje przyczyny, często leżące w tym, że para nie może dojść do porozumienia. Dlatego tak ważne jest, by odpowiednio wcześniej zacząć pracować nad poprawą sytuacji. Warto rozmawiać o wszystkim, co nas boli, co nie gra, bo kiedy to zacznie eskalować, mogą pojawić się naprawdę poważne problemy związane z relacją. Jak poradzić sobie ze zdradą? Wyjaśnia Klaudia Klukowska psycholog, trener umiejętności psychospołecznych. Wielu ludziom trudno jest spojrzeć obiektywnie na relację, ale czy zdrada przynosi jakiekolwiek pozytywne skutki – indywidualne i dla obu stron? To jest trochę podchwytliwe pytanie. Z pewnością zdradzający czerpie ze zdrady pewne profity. Inaczej, zwyczajnie nigdy nie podjąłby romansu. Zdradzamy, ryzykujemy własnym związkiem, ale w tym momencie, kiedy z kimś się zabawiamy w łóżku i pijemy szampana, jest super. Natomiast pytanie, czy te profity, które przynosi nam zdrada, są warte konsekwencji, jakie ponosimy? Warto to sobie postawić na szali i określić, czy gra jest warta świeczki. W przypadku toksycznego związku, gdy dochodzi do zdrady, a w jej wyniku rozpadu relacji - tak czy siak, pojawia się bolesne rozstanie. Warto działać zawczasu i sprawdzać, co się dzieje w tym związku, szczególnie kiedy jest to coś złego, nad czym powinniśmy popracować. Na skutek pracy dojdziemy do wniosku, że albo jesteśmy w stanie się dogadać, coś stworzyć i razem budować, albo nie. Jednak, jeśli stwierdzimy, że nie, to będzie decyzja, która jest skutkiem naszej wspólnej pracy, rozmów, naszych rozważań nad związkiem, kiedy już wszystkie alternatywy zostały wyczerpane. Wtedy mamy świadomość, że odchodzimy z czystą kartą, że zrobiliśmy, co mogliśmy, że to nasza wspólna decyzja i odchodzimy, bo tak zadecydowaliśmy, a nie musimy. Zdrada to zawsze będzie ostre cięcie, przejście przez ból, ale oczywiście – lepiej, żeby toksyczny związek się zakończył, niż trwał. Natomiast bardzo często zdarza się tak, że osoba zdradzona już po rozstaniu wcale nie oddycha z ulgą, tylko jeszcze przez długi czas przechodzi swoją żałobę i ponosi konsekwencje tej zdrady. Zdrada bardzo wpływa na osobę zdradzoną. Bardzo często niszczy jej poczucie własnej wartości. W kolejnych relacjach osobie zdradzonej trudniej zaufać, pojawiają się nawet lęki "może mnie też zostawi, może mnie zdradzi?". Nawet może pojawić się tzw. samospełniająca się przepowiednia, że tak bardzo się czegoś obawiamy, tak intensywnie nad tym myślimy, że czasami zupełnie nieświadomie prowokujemy, przyciągamy te nasze obawy. Jak poradzić sobie po zdradzie? Czy zdradę można skutecznie przepracować bez pomocy eksperta? Warto dać sobie czas. Pogodzenie się ze zdradą może przypominać żałobę. Czasami po zdradzie następuje rozstanie, czasami dwoje ludzi zaczyna nad sobą pracować. Ale nawet jeśli dalej chcemy budować relację z osobą, która nas zdradziła, to zawsze to będzie coś nowego. Tamten związek już nie istnieje, straciliśmy go w takiej formie, do jakiej byliśmy przyzwyczajeni, dlatego na początku warto dać sobie chwilę na przeżycie uczuć, które się pojawiają, a nie spychać je pod dywan. Kumulacja emocji, do której doprowadzimy, gromadząc i gromadząc te negatywne uczucia, stworzy pewną bańkę, które kiedyś w bolesny sposób pęknie. Podobnie jak żal po zmarłych - żałoba po utracie też ma swoje etapy. I kiedy dojdziemy już na koniec tego procesu, to w końcu pojawi się akceptacja tego, co się stało. Jednak, kiedy po jakimś czasie nadal tylko siedzimy i płaczemy, nie możemy skupić się na pracy, normalnie funkcjonować, to warto zasięgnąć opinii specjalisty. Każdy w swojej głowie jest w stanie określić, jak sobie radzi. Na początku jest najgorzej i to jest jasne, jednak nasza psychika i ciało jest bardzo mądre, bo daje nam sygnały, wystarczy ich tylko posłuchać. Jeśli coś w nas mówi "już nie daję rady", to nie zgrywajmy chojraka, że sobie poradzimy. Spróbujmy wsłuchać się w siebie i jeśli czujemy tę bezradność po rozstaniu, to warto pójść na tzw. interwencję kryzysową. To nie jest długo trwająca terapia, tylko pomoc psychologiczna nastawiona na konkretny problem w danym momencie. To pomoże nam przeżyć to traumatyczne wydarzenie. Ale jeśli już od rozstania minęło trochę czasu, a my nie dajemy sobie z nim rady nadal, czujemy, że coś tam jeszcze w nas tkwi, to warto rozważyć regularną psychoterapię, na której różne problemy będziemy omawiać ze specjalistą. Jeśli po zdradzie nadal chcemy budować związek, to również warto pójść wspólnie na terapię par. Musimy rozmawiać, otwarcie mówić o swoich potrzebach, oczekiwaniach, zdaniach. Konfrontować się na bieżąco. Związek to też pewien proces, który ma swoją dynamikę, to żywy organizm – w nim cały czas coś się dzieje. Zawsze będą pojawiać się górki i dołki, ale tak długo, jak jest obustronna chęć rozmowy i chęć rozwiązywania czegoś wspólnie, tak długo jest szansa, że wszystko się rozwiąże, pomyślnie i uda się pokonać zaistniałe problemy. Przeczytaj inne artykuły z cyklu #wzwiązku: #wzwiązku. Miłość pochłania bez reszty, więc jak wpływa na nasze zdrowie? #wzwiązku. Socjolożka o presji na związki: Dzisiaj w miłości jest nam trudniej niż naszym rodzicom i dziadkom #wzwiązku. Powrót po rozstaniu. Co warto przemyśleć, jeśli rozważamy powrót do byłego partnera?
Prawda o zdradzie Budzyńskiego wyjdzie na jaw dopiero w nowym sezonie "M jak miłość". Magdzie nie powie tego ani Julia, ani też nikt z przyjaciół, choć wszyscy będą już wplątani w fot. Adobe Stock Początkowo nie wierzyłam sąsiadce, gdy mówiła mi o niewłaściwym zachowaniu mojego męża. Ale gdy plotki powtórzyły kolejne osoby... No cóż... Człowiek powinien wierzyć swojemu ślubnemu. Bo jeśli nie jemu, to komu? Oczywiście, taka mądra to ja jestem dopiero teraz, kiedy tamte emocje już dawno za nami. Aż strach pomyśleć, jak to wszystko mogłoby się skończyć – przecież był taki moment, że byłam gotowa rozwieść się z Mariuszem! Wścibska sąsiadka czy coś więcej? Jesteśmy małżeństwem, jakich wiele. Mamy dwoje dzieci, własne – choć kupione na kredyt – mieszkanie, pracujemy oboje w tej samej szkole. Mariusz uczy wychowania fizycznego, a ja plastyki i techniki. Wiadomo, żadne z nas nie zarabia kokosów. To nie Warszawa, tu ludzie zawrotnych karier na jednej transakcji nie robią – takie życie to my sobie możemy najwyżej na filmach pooglądać. Tu człowiek, jak chce żyć na jakim takim poziomie, musi się nieźle narobić. Dlatego Mariusz, oprócz swojego etatu w szkole, popołudniami zdecydował się dorabiać jako instruktor siatkówki dziewcząt w lokalnym klubie sportowym. Może nie były to wielkie pieniądze, ale zawsze... Przyznaję, że te kilka groszy, które dorabiał Mariusz, często ratowało nasz domowy budżet. Nie narzekałam więc, że męża przez większość dnia nie było w domu, i żadne podejrzenia nigdy mi się w głowie nie zalęgły, co też on tam na tej hali treningowej, dzień w dzień z młodymi, atrakcyjnymi dziewczynami, może robić. W końcu nie znałam go od wczoraj. Ale taka spokojna byłam do czasu. Wszystko zaczęło się od jednego niewinnego zdania. Wracałam właśnie z zakupów. Jak dziś pamiętam, że był wietrzny i chłodny dzień, a nasz samochód jak na złość zamiast wzorowo odpalić za pierwszym razem, „krztusił” się i „kasłał” na moje utrapienie i na pośmiewisko sąsiadom pod blokiem. Właśnie w momencie, kiedy po raz kolejny usiłowałam poradzić sobie z niesforną stacyjką, usłyszałam Renię, moją sąsiadkę: – Bez chłopa kłopot, co? Gdyby Mariusz był w domu, pewnie raz dwa by sobie z takim drobiazgiem poradził… Postanowiłam puścić słowa wścibskiej koleżanki mimo uszu. Znałam Renatę ładnych kilka lat, miałyśmy dzieci w podobnym wieku, ale nigdy nie zostałyśmy przyjaciółkami, bo Renia jak na mój gust nadmiernie interesowała się życiem innych ludzi. A już plotkować „co”, „kto” „gdzie” i „z kim” to uwielbiała nad wszelką przyzwoitość! Milczałam więc konsekwentnie, ale Renata nie z tych, których takie milczenie może odwieść od wybadania, co się dzieje za miedzą. Drążyła dalej: – A Mariusz na treningu, tak? – Tak, jak co czwartek – warknęłam, bo tego naprawdę było dla mnie za wiele. „Niech się kobieta zajmie swoim chłopem i swoim domem, a nie mną, moim samochodem i moim mężem!” – złościłam się w duchu. „Zresztą na temat tej jej córeczki też mi się niejedno o uszy obiło! Milena ma dopiero szesnaście lat, toż to dziecko jeszcze, rok starsza od naszej Paulinki, a już „na mieście” się mówi, że jak Renata nie zacznie jej pilnować, to nawet się nie obejrzy, jak babcią zostanie! I wtedy, gdy na chwilę oderwałam myśli od samochodu i pluchy, doleciały do mnie te słowa wścibskiej sąsiadki: – Ja bym na twoim miejscu lepiej się Mariuszowi i tym jego treningom przyjrzała. Ty to taka naiwna nieraz jesteś jak małe dziecko. Ja ci nic nie chcę mówić, Anita, ale chłopu to zawsze jedno w głowie, a moja Milenka też chodzi na te treningi i niejedno mi powtarzała… Mówię ci, po prostu podpytaj męża, czy mu się tam jaka młoda laska nie spodobała. – Co ty opowiadasz, Renata?! – aż mnie zatkało z oburzenia! No bo przyznajcie sami, jest różnica między wścibskimi pytaniami a rzucaniem takich oskarżeń! Renata jednak chyba zorientowała się, że za dużo powiedziała, i postanowiła nabrać wody w usta. – A zresztą, twój chłop, twoja sprawa – rzuciła tylko, kierując się już w stronę swojej klatki – Nie mów mi tylko, że cię nie ostrzegałam – dodała jeszcze na odchodne, uśmiechając się złośliwie. Wzruszyłam ramionami i starałam się jak najprędzej wyrzucić paskudne słowa sąsiadki z pamięci. Trzeba przyznać, nie było to łatwe. No bo znajdźcie mi kobietę, która nie byłaby choć trochę, choć odrobinę o tego swojego ślubnego zazdrosna! Może Mariusz nie jest Mister Universum, ale i ostatni też nie jest. Ćwiczy, to i zbudowany jest porządnie, a to się przecież młodym dziewczynom zawsze podoba. Ubiera się modnie... A ostatnio – no tak, że też nie zwróciłam na to wcześniej uwagi – zaczął wyjątkowo dbać o swój wygląd, nawet zmienił wodę kolońską, na jakiś podobno modny zapach, tłumacząc się tym, że jak się pracuje z młodzieżą, to przecież nie może wyglądać jak dziad! Jakoś mi się to wtedy nie wydawało podejrzane, ale teraz, w świetle tego, co usłyszałam od Renaty, powoli pewne fakty zaczęły mi się układać w jedną całość… Postanowiłam jednak nie zatruwać się próżnymi podejrzeniami. Przecież wiele razy wspólnie z Mariuszem śmialiśmy się z zazdrosnych żon, które przetrząsają mężom kieszenie w poszukiwaniu rzekomych dowodów zdrady! „Młoda dziewczyna? To nie w stylu mojego męża!” – powtarzałam sobie. „Jątrzy ten babsztyl i tyle!”. I pewnie bym sobie dłużej słowami Renaty nie zaprzątała głowy, gdyby nie kolejne wydarzenie, tym razem znacznie bardziej niepokojące. Pewnego dnia nasza córka wróciła ze szkoły wyjątkowo markotna. Miałyśmy dobry kontakt i jeden rzut oka wystarczył mi, żeby stwierdzić, że coś naprawdę złego musiało się stać, skoro Paulina wygląda tak, jakby za chwilę miała się rozpłakać. – Ktoś ci przykrość zrobił, córeczko? – dociekałam, bo nie chciało mi się wierzyć, żeby to „zapowiedziana klasówka z historii” tak przygnębiła moje dziecko. – Powiem ci – „pękła” w końcu Paulina. – Ale obiecaj, że nie powiesz tacie. To jest… to jest takie straszne… Ja się tak strasznie wstydzę… – Co się stało? – spytałam, a na całym ciele czułam już gęsią skórkę, podczas gdy przez głowę w galopującym tempie przebiegały mi najgorsze scenariusze. – Chodzi o tatę – szepnęła Paulina. Nic z tego nie rozumiałam. O tatę?! Mariusza całe dnie nie było w domu, a poza tym Paulina była jego oczkiem w głowie, wiadomo, jak to „córeczka tatusia” – jaki zawód mógł jej sprawić?! – Tata sprawił ci jakąś przykrość? Może coś źle zrozumiałaś? – dociekałam coraz bardziej zdezorientowana. – Nie, mamo, tata nic mi nie zrobił. To chodzi… to chodzi o jego pracę. Dobrze, powiem ci wszystko po kolei – powiedziała szybko, widząc, że coraz mniej rozumiem z jej słów. – Tata prowadzi te treningi siatkówki. No i wiesz, tam chodzą też moje koleżanki, między innymi Milena i Olga… No tak... Niestety nasza córka nie chciała słuchać żadnych ostrzeżeń i wciąż zadawała się z tą całą Mileną, choć ja widziałam na pierwszy rzut oka, że z tej dziewczyny nic dobrego nie będzie. – I co, pewnie to ta cała Milena zrobiła ci przykrość?! Wiedziałam… – nie mogłam się powstrzymać od komentarza. I pewnie mówiłabym dalej, gdyby Paulina nie przerwała mi, wybuchając płaczem: – Ty nic nie rozumiesz, mamo! One mi nic nie zrobiły! One… Olga powiedziała mi w poniedziałek po treningu, że nigdy więcej jej noga nie postanie w hali, bo tata… bo tata ją molestował! Nogi się pode mną ugięły. No wszystkiego bym się spodziewała, ale nie czegoś takiego! – Ale córciu, to jest bardzo poważne oskarżenie, może jej się coś pomyliło, wiesz, że dziewczynki w tym wieku lubią czasem wyolbrzymiać… – Nic jej się nie pomyliło, mamo! – Paulina teraz już płakała na całego. – Olga nie jest takim typem dziewczyny! Skoro mówi, że tata… że ojciec… to jest takie obrzydliwe! Nie chcę go znać! Nie wiedziałam, co powiedzieć. To, co usłyszałam, po prostu nie mieściło mi się w głowie. Jasne, rozumiem, że dorosłemu człowiekowi, facetowi, może podobać się dorosła kobieta. Ba, nie jestem dzieckiem, zdaję sobie sprawę, że niektórzy mężczyźni zdradzają, że miewają romanse – ale żeby coś takiego?! Żeby wykorzystywać zależną od niego dziewczynkę, jego uczennicę, podopieczną, nieletnią… koleżankę córki?! To po prostu nie mieściło mi się w głowie! Jak na szpilkach czekałam na powrót Mariusza z treningu. Na domiar złego mąż jeszcze się spóźniał. Wcześniej nigdy nie zwracałam na to uwagi, czy przychodzi na czas, czy nie – teraz jednak te dwadzieścia minut tylko potwierdziło moje podejrzenia, że coś jest na rzeczy. Paulina siedziała zamknięta w swoim pokoju, a ja nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Momentami miałam wrażenie, że emocje mnie rozniosą! Kiedy Mariusz wszedł do mieszkania, zastał mnie nabuzowaną i gotową w każdej chwili wybuchnąć: – Co masz mi do powiedzenia? – warknęłam zimno od drzwi, jeszcze nim zdążył zdjąć kurtkę. Mariusz spojrzał na mnie zdziwiony: – A my jesteśmy pokłóceni? Co cię, kobieto, dziś napadło? – Może ty mi to powiesz! – byłam tak wściekła, że nawet nie starałam się mówić cicho. – Od kiedy to interesują cię młode dziewczyny, co?! Ty wiesz, stary zboczeńcu, że to jest karalne?! – teraz krzyczałam już na całego. Mariusz stał jak słup soli i wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami: – Anita, ty oszalałaś – powiedział po chwili. – Co ty w ogóle pleciesz? Naoglądałaś się jakichś filmów, czy co? Znajdź sobie inny obiekt, bo ja po całym dniu jestem naprawdę zmęczony i chciałbym… – A czymże to jaśnie pan jest zmęczony? – nie zamierzałam odpuszczać. Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć i B. – Obłapianiem panienek? – Co ty za głupoty wygadujesz?! Opamiętaj się, Anita, bo naprawdę pomyślę, że brak ci piątej klepki! – widziałam, że Mariusz, jak to mówią, „idzie w zaparte”. O czym ty mówisz kobieto? Owszem, w tym momencie poczułam cień wątpliwości, ale szybko w sobie to uczucie stłumiłam. „Nie ma dymu bez ognia” – buzowało mi w głowie. „Dwie osoby niezależnie od siebie powiedziały mi to samo, w tym jedną była moja córka. Miałabym to zignorować? O nie, zmuszę Mariusza, żeby się w końcu przyznał! A potem – potem mam tylko jedno wyjście – rozwód. Nigdy wcześniej nie brałam pod uwagę takiego zakończenia naszego małżeństwa, ale po tym, co zrobił... – to jest po prostu niewybaczalne! – Wiem wszystko... – postanowiłam zagrać va banque. – Wiem, że molestowałeś Olgę. Masz szczęście, że dziewczyna ci uciekła i nie skończyło się dla ciebie gorzej! Zgniłbyś w więzieniu! – Nikt mi nie uciekał, Anita, opamiętaj się! Znowu ta Olga? W pracy nie mam spokoju, i tu mnie dopadła?! Co za zmora jakaś! O co chodzi tym panienkom?! To na pewno sprawka tej całej Mileny, ona… – Acha! Więc przyznajesz, że znasz te dziewczyny! – czułam, że muszę usiąść, bo jeszcze chwila, a padnę na podłogę jak długa. Moje podejrzenia się potwierdzały. To było przerażające. – Uspokój się na chwilę, to ci wszystko opowiem – Mariusz usiłował objąć mnie ramieniem, ale mu się wywinęłam. Przecież nie będę się obłapiać z człowiekiem… podejrzanym o coś tak obrzydliwego! – Jakoś tak przed feriami pomyślałem, że trzeba przeorganizować naszą drużynę – zaczął opowiadać Mariusz. – Do tej pory było tak, że najstarsze dziewczyny jeździły na wszystkie mecze, wiesz, były takimi trochę gwiazdami. Ale dotarło do mnie, że to niesprawiedliwe, że przecież nie są wcale lepszymi zawodniczkami tylko dlatego, że są starsze. Szczególnie chodziło mi o Milenę i Olgę. No i pewnego popołudnia umówiłem się z nimi w szatni, żeby wytłumaczyć im swoją decyzję… – A ktoś przy tym był? – spytałam zimno, bo już byłam gotowa Mariuszowi uwierzyć, ale niestety, właśnie wtedy pojawił się motyw tej szatni! No bo, powiedzcie mi, jaki dorosły facet umawia się z dwiema nastolatkami, a zapewniam was, że i Olga i Milena są tak zbudowane, że nic im nie brakuje, sam na sam w szatni po zajęciach! No chyba że ma w tym jakiś ukryty cel… – Anita, opamiętaj się, ja nie potrzebuję umawiać się przy świadkach z dziewczynami z mojej własnej drużyny! – Mariusz zaczął tracić cierpliwość. – Mnie właśnie zależało na tym, żeby spotkać się z nimi sam na sam, żeby nie wyciągać tego przy innych dziewczynach i ich dodatkowo nie upokarzać. Niestety – Mariusz skrzywił się lekko – one tego nie doceniły. Podeszły do tego bardzo emocjonalnie. Chyba dotarło do nich, że tak naprawdę wypadają z drużyny. Milena zaczęła płakać. Daję słowo, nie wiedziałem, jak się zachować – dziewczyna sięga mi do ramienia, a płacze jak mała dziewczynka! Ale Olga – Olga zachowała się zupełnie inaczej. Kiedy skończyłem mówić, spojrzałem na nią, a ona ściągnęła usta i wysyczała cicho: „Jeszcze trener tego pożałuje”. Nie potraktowałem jej słów poważnie. Wiesz, jak to w sporcie. Niejednemu zdarza się przekląć czy zagrozić komuś, różnie to bywa w emocjach. Byłem pewien, że smarkatym przejdzie. Niestety, bardzo się pomyliłem. Wyobraź sobie, że po tygodniu dyrektorka szkoły wezwała mnie do gabinetu. Nie chciałem ci nic mówić, może źle wtedy zrobiłem – Mariusz spojrzał na mnie z ukosa. – Ale całą sprawę uważałem za absurd. W tym gabinecie dowiedziałem się, że matki dwóch uczennic… złożyły na mnie oficjalną skargę, że „w nieprzyzwoity sposób odnoszę się do ich córek”. Jak możesz się domyślać, tymi matkami była nasza sąsiadeczka, Renata, i matka tej całej Olgi. Dyrektorka mnie oczywiście przepraszała, jej samej było głupio, że musi zajmować się tak absurdalną sprawą, ale – prawo jest prawem, procedura procedurą. Każdy taki przypadek szkoła musi zbadać, przesłuchać świadków – jednym słowem, dopiero po czasie można stwierdzić, czy nauczyciel jest winny. Oczywiście od razu mogę cię uspokoić – moja sprawa została zbadana, jestem niewinny… Patrzyłam na męża szeroko otwartymi oczami. To on przechodził przez takie piekło i nie pisnął ani słowa?! – Tyle że wiesz, jak to w tym naszym miasteczku – kontynuował Mariusz. – Smród się rozniósł. Tym bardziej, że jak widzisz, te baby nie odpuszczają. Dziwne, że usłyszałaś o tym dopiero teraz. Ja wiele razy od tamtej pory miałem takie sytuacje, że rozmowy w pokoju nauczycielskim cichły, kiedy wchodziłem. Trochę nieprzyjemne, ale wiesz, jaki ja jestem – nie brałem tego aż tak do siebie. Dopóki nie zaczęto wciągać w to ciebie i Pauliny… – Ale przecież my nie możemy tego tak zostawić, Mariusz! – krzyknęłam. – Ja z tym pójdę na policję, trzeba komuś o tym… – No i co powiesz? – Mariusz rozłożył bezradnie ręce. – One są sprytne, Anita. Nie mówią o faktach, tylko: „mówi się”, albo „ludzie mówią”. – Ale one ci szargają opinię, tato – żadne z nas w ferworze rozmowy nie zauważyło, że zapewne od dłuższej chwili stała za nami Paulina. Oczy miała jeszcze zaczerwienione od płaczu, ale widać było, że musiała słyszeć większość wypowiedzi Mariusza, bo była spokojna. – Słyszałam od wielu moich koleżanek, że przestaną przychodzić na treningi, bo „trener lubi dziewczynki”. To obrzydliwe! Jeśli dalej będziesz przymykał na te plotki oczy, stracisz pracę. Mariusz spojrzał na mnie zdumiony, jakby dopiero teraz dotarła do niego powaga sytuacji. – To co my teraz zrobimy? – powiedział bezradnie. A ja – sama jeszcze nie mając sprecyzowanego planu działania – tylko objęłam go współczująco i wyrzucałam sobie w myślach, jak ja mogłam rozważać rozwód z takim wspaniałym człowiekiem! Kolejne dni nie były dla naszej rodziny łatwe, ale teraz, z perspektywy czasu, wiem, że dobrze zrobiliśmy. Najpierw wszyscy – ja, Mariusz i Paulina – poszliśmy porozmawiać z Renatą i matką tej Olgi. Wyobraźcie sobie, że te bezczelne baby wszystkiego się wyparły! Potem Mariusz zapytał przy świadkach Milenę i Olgę, czy kiedykolwiek zrobił im coś, co w jakikolwiek sposób było niewłaściwe. Obie dziewczyny „pękły” i przyznały, że całą historię wymyśliły… To nam wystarczyło. Potem trzeba było tylko wymóc na obu „sprytnych mamuśkach” obietnicę, że czym prędzej przekonają wszystkich, że Mariusz jest doskonałym trenerem i pod jego okiem żadnej dziewczynce nie stanie się krzywda. – Tylko pamiętajcie – dodałam już z własnej inicjatywy, nie bez pewnej satysfakcji – jeśli od kogokolwiek znowu usłyszę insynuacje, że ten pan Mariusz to „coś za dobrze wypełnia swoje obowiązki” albo inne dwuznaczne bzdury w tym stylu – nie będę się długo wahała przed zgłoszeniem sprawy na policję. Zniesławienie to ostatnio często stosowany paragraf. Żadna z kobiet nie odpowiedziała na to ani słowem. Za to ich córki poczerwieniały jeszcze bardziej. Nie chciałabym być wówczas w ich skórze, gdy wróciły do domu! A dla mnie ta cała sytuacja też była pewną nauczką. Teraz już wiem, że powinnam wierzyć mężczyźnie, za którego wyszłam z mąż, a nie jakimś obcym babom – plotkarom! To też może cię zainteresować:Miałam ją za przyjaciółkę, a ona odbiła mi męża i wyrzuciła z mojego własnego domuMoją córkę zabił na pasach pijany kierowca. Część mnie umarła wraz z nią - odtrąciłam wszystkich od siebieWybaczyłam mężowi zdradę. To też moja wina, że musiał iść do innej
W odkryciu prawdy o partnerach, bohaterom serialu pomaga prywatny detektyw Damian Petrov wraz ze swoją ekipą. To dzięki nim prawda o zdradzie wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Detektywi zmagać się będą nie tylko z przebiegłością podejrzewanych o zdradę żon i mężów, ale także z poważnymi przeciwnościami losu.
fot. Adobe Stock Zemsta nie zawsze popłaca. Zwłaszcza jeśli nie masz pewności, że mścisz się na właściwej osobie i we właściwym czasie. O tym, że mąż mnie zdradza, dowiedziałam się pół roku temu. Byłam w szoku, nie mogłam w to uwierzyć, chociaż podobno cała firma Marka żyła tym od miesięcy. Ale, jak zwykle, najbardziej zainteresowany dowiaduje się na końcu. – Mam dość tej maskarady – powiedziała mi w końcu znajoma, która pracowała z Markiem. – Twój mąż spotyka się z naszą prawniczką i są już tak bezczelni, że nawet się z tym nie kryją. Ostatnio obściskiwali się w kuchni, a połowa zespołu krzątała się wokół. Nie mam ochoty dłużej patrzeć na to, jak za plecami robi z ciebie idiotkę. Musisz zacząć działać. Przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie. Marek był zawsze bardzo dobrym mężem i ojcem. Żadnych ekscesów z nałogami, imprezowaniem. Jedynie rodzina i praca. Byliśmy nie tylko mężem i żoną, ale też najlepszymi przyjaciółmi. – Lojalność w związku jest najważniejsza – powtarzał mi jak mantrę. Wiadomość o zdradzie była dla mnie ciosem w samo serce. Nie miałam wątpliwości, że to prawda. Lidka, która mi sprzedała tę informację, nie należy do plotkar. Skoro już zdecydowała się mi powiedzieć, musiała być pewna. Godzinami zastanawiałam się, czy zrobiłam coś nie tak, czy to moja wina. Rzeczywiście ostatnio może trochę przytyłam. Za bardzo poświęciłam się naszej córce – nie miałam czasu na fitness i basen jak wcześniej. Nie pamiętam też, kiedy ostatnio byłam u fryzjera. Wszystko przez to, że Marek coraz więcej pracował, więc ja przejęłam część obowiązków domowych za niego. Poza tym sama miałam etat w banku. Stresujący i męczący. Ale przecież to Marek w naszej rodzinie miał robić karierę, to dla niego ja goniłam w piętkę. No i doszło do tego, że znudził się mną, przestałam mu imponować, do tego jeszcze zbrzydłam… Znalazłam tysiące powodów, żeby usprawiedliwić tę zdradę. Jak typowa kobieta szukałam winy w sobie, chociaż to on był winny. A potem zaczęłam myśleć o tej kobiecie i w końcu postanowiłam… pójść do jego biura. Tak znienacka, bez zapowiedzi, pod pretekstem zapomnianych kluczy do domu. Chciałam tylko spojrzeć mojej rywalce prosto w oczy. Przekonać się, czy rzeczywiście jest ładniejsza, lepsza, bardziej interesująca ode mnie. Zobaczyłam ją, gdy stała przy jego biurku. Szczupła, wysoka, w eleganckiej bluzce rozpiętej o jeden guzik za głęboko. Pochylała się nad Markiem, coś mu pokazywała na monitorze komputera. Oboje śmiali się zdecydowanie za głośno. Gdy byłam już całkiem blisko, Marek podniósł głowę. Zobaczył mnie i zrobił się czerwony jak burak. W jego oczach zobaczyłam to samo, co widziałam tylko raz w życiu, przed laty. To był ten jeden jedyny moment kiedy mnie oszukał, jeszcze przed ślubem. Rozpoznałam to spojrzenie pełne strachu, skrępowania i bezradności. Wiedziałam już na sto procent, że ma romans z tą cholerną ślicznotką. Ona odskoczyła od biurka jak oparzona. Wymamrotała coś o tym, że musi wracać do siebie, bo ma jakąś telekonferencję z kancelarią w Londynie, i zniknęła. Ja wzięłam klucze od Marka i wyszłam. Rozpłakałam się dopiero w windzie. Nie obchodziło mnie to, czy Marek zakochał się w tej kobiecie, czy to tylko seks. Nie chciałam wiedzieć, czy ma wyrzuty sumienia, czy zaraz wystąpi o rozwód. To nie miało znaczenia. Bo wiedziałam, że nasza rodzina już nigdy nie będzie taka jak wcześniej... Wpadłam w histerię. Czułam, że ziemia osuwa mi się spod nóg, że wszystkie moje plany wzięły w łeb. Nie będzie drugiego dziecka, pogodnej starości z ukochanym mężczyzną, nie będzie już bezgranicznego zaufania i bezpieczeństwa. A wszystko przez jakąś idiotkę, która bezlitośnie zabiera dziecku ojca i kobiecie męża! Tylko po to, żeby się seksualnie wyżyć, albo zrobić karierę dzięki sypianiu z wiceprezesem… Obwiniłam ją o wszystko. Pragnęłam tylko zemsty. Zanim udało mi się wszystko dopiąć na ostatni guzik, minęły dobre dwa miesiące. Musiałam znaleźć ludzi, którzy zgodzą się wziąć na siebie takie ryzyko. Ale udało się. Dwóch młodych pijaczków, drobnych złodziejaszków, którzy za pięćset złotych z pocałowaniem ręki zgodzili się włamać i zdemolować mieszkanie kochanki męża. Zrobili to wzorowo. Wiedziałam, że Dorota mieszka sama; zdobyłam jej adres. Codziennie wychodziła do pracy przed ósmą rano, wracała po dwudziestej pierwszej. Czasem wcześniej, ale wtedy oczywiście z moim mężem. Raz widziałam ich razem pod jej blokiem, zanim jeszcze zaplanowałam włamanie. Mężczyźni, których wynajęłam, przyszli w środku dnia, gdy większość sąsiadów jest w pracy. Profesjonalnie wyłamali zamek, po cichu weszli do środka. Prosiłam, żeby nie kradli, tylko niszczyli. Wylali obrzydliwe tłuste smary na drewnianą podłogę, ściany wysmarowali farbą, połamali meble, zrobili kompletną demolkę. Po wszystkim pokazali mi zdjęcia. Tego dnia Marek przyszedł wyjątkowo późno do domu. Domyślałam się dlaczego. Pewnie pani prawnik wpadła w czarną rozpacz i mój mąż musiał pomagać jej sprzątać to pobojowisko. Dziwne natomiast było to, że od kilku tygodni, zanim odbyła się „akcja demolka”, znów bywał w domu punktualnie jak dawniej. Czasem nawet wracał z pracy wcześniej niż ja. Zrobił się bardziej czuły dla mnie, bardziej niż zwykle obchodziła go córka. – Pewnie chce zmylić trop – powiedziałam do Lidki, która kiedyś doniosła mi o całej sprawie. – Może czuje, że się domyślam, więc zrobił się ostrożniejszy. Po włamaniu do domu Doroty Marek znów zaczął znikać na dłużej. Uznałam, że jego relacja z tą panią ma się tak samo dobrze jak wcześniej, po prostu mężowi przestało zależeć na zasłonie dymnej. Tylko czekałam, aż wyskoczy mi z propozycją natychmiastowego rozwodu. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. – Słuchaj, ten romans twojego męża z Dorotką to już prawdziwy melodramat – stwierdziła Lidka, gdy pewnego pięknego, wiosennego popołudnia niezapowiedziana wpadła do mnie na kawę. – Pani prawniczka zwierzyła się ostatnio naszej sekretarce, z którą próbuje się zaprzyjaźnić… Bo wiesz, tylko ona jeszcze chce z nią rozmawiać. No więc powiedziała naszej Agacie, że jakiś czas temu twój Maruś ją rzucił. Podobno zjadły go wyrzuty sumienia, chciał ratować rodzinę. Prosił ją nawet, żeby poszukała sobie pracy gdzie indziej. Przez ponad miesiąc nie byli razem. Ale podobno niedawno Dorotka miała jakieś obrzydliwe włamanie do mieszkania. I jest teraz taka biedna, że twój Marek się nad nią zlitował i znów do niej biega po pracy. Dasz wiarę? Ona się podobno cieszy z tego, że jej zdemolowali dom, bo dzięki temu ma szansę odzyskać Marka. Dopiero teraz zrozumiałam, że mój pomysł był głupi i zemściłam się na niewłaściwej osobie. Dotarło do mnie, że gierki są dobre dla dzieci, a najbardziej winnym w tej sytuacji jest mój mąż. To on złamał przysięgę małżeńską, nie ta kobieta. Chcę powiedzieć mu wprost, że wiem o wszystkim, i otwarcie dać mu ostatnią szansę. Jeśli z niej nie skorzysta, z miejsca wystąpię o rozwód. Nie mam wyjścia. Więcej listów do redakcji: „Nie kocham męża. Tęsknię za mężczyzną, z którym miałam romans przed ślubem. On jest ojcem mojego syna”„Wyparłem się córki, ale zrozumiałem swój błąd. Po 15 latach chcę odzyskać z nią kontakt, ale jej matka to utrudnia”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”
Cała prawda o e-papierosie. Truje bardziej niż zwykły? 2 stycznia 2013, 06:44 FACEBOOK. X. E-MAIL. KOPIUJ LINK. Smród, dym i wszechobecne niedopałki. Przeciwnicy palenia mogą dużo złego
Autor Cała Prawda o NK Deleted_User User deleted! Postów: 0 NowyMiejscowo¶ć: nowhere Pomógł: 0 Data rejestracji: Dodane dnia 05-07-2008 14:41 SUPER !!!! Facet niesamowity,włozył wiele trudu by zrobić sondaż i pięknie podsumował.. Zapraszam do poczytania.. Brawa dla go¶cia!!! user has been deleted! Autor W¶cibski Go¶ć Nadistota Postów: Bardzo dużo Data rejestracji: Od zawsze Dodane dnia 26-07-2022 13:52 Reklama Góra Autor RE: Cała Prawda o NK bob-bob Użytkownik Postów: 997 ExpertMiejscowo¶ć: Gdynia Pomógł: 0 Data rejestracji: Dodane dnia 05-07-2008 18:36 Ilonko, dzięki za link. No ciekawe, wygl±da na to, że ostatecznie zatarły się różnice między mężczyznami a kobietami. Płakać czy się cieszyć? Autor RE: Cała Prawda o NK Deleted_User User deleted! Postów: 0 NowyMiejscowo¶ć: nowhere Pomógł: 0 Data rejestracji: Dodane dnia 05-07-2008 19:06 Ja sie popłakałam własnei w dosłownym słowa znaczeniuThis user has been deleted! Autor RE: Cała Prawda o NK ewik Użytkownik Postów: 28 MałomównyMiejscowo¶ć: mazowieckie Pomógł: 0 Data rejestracji: Dodane dnia 05-07-2008 20:42 Brawo projekt super,ale nie ma się co dziwić,że my zdradzeni musimy przeżywać niewierno¶ć partnera ,skoro jest tyle chętnych do w dzisiejszych czasach już nie wiedz± co znaczy milo¶c i wierno¶ bardzo boli,czy to s± istoty my¶l±ce,czy maszynki do sexu? Autor RE: Cała Prawda o NK bob-bob Użytkownik Postów: 997 ExpertMiejscowo¶ć: Gdynia Pomógł: 0 Data rejestracji: Dodane dnia 05-07-2008 23:13 Ewik, konkurencja działa ożywczo na jako¶ć, monopole się raczej nie sprawdzaj±. Zawsze dobrze jest mieć poczucie konkurencji, bo to przeciwdziała marazmowi zwi±zku. Być może to szokuj±co brzmi, ale je¶li przyjmiemy, że to się tyczy obojga partnerów, to może nie jest tak Ľle, że powoli zwi±zek przestaje wygl±dać, jakby kto¶ miał kogo¶ na własno¶ć bezwarunkowo i do końca życia. Bo zwykle po jakim¶ czasie przestaje się starać. Ja się dziwię czemu innemu, do tej pory byłem przekonany, że kobieta raczej potrzebuje zbudowania zwi±zku emocjonalnego do jakiej¶ zażyło¶ci intymnej. A tu się raczej okazuje, że kobieta zmienia się ostatnimi czasy bardzo szybko w kierunku zajęcia do tej pory czysto męskiej roli. Może to i dobrze, bo w efekcie może zwi±zki stan± się bardziej wyrównane. Autor RE: Cała Prawda o NK finka Użytkownik Postów: 898 ExpertPomógł: 1 Data rejestracji: Dodane dnia 05-07-2008 23:42 Bob...od wieków zawsze były takie kobiety, które nie potrzebowały zwi±zku emocjonalnego aby przej¶ć do tej zażyło¶ci więc proszę nie ciesz się tak niekontrolowane emocje zawsze robi± z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć. Autor RE: Cała Prawda o NK bob-bob Użytkownik Postów: 997 ExpertMiejscowo¶ć: Gdynia Pomógł: 0 Data rejestracji: Dodane dnia 05-07-2008 23:51 Finko, ale nie masz wrażenia po NK, że jest jakby tego więcej? Że to (procent) jednak się zwiększa? Rozmawiali¶my w innym w±tku o nabywaniu przez kobietę modelu "księcia". A je¶li to (to zachowanie na NK) to jest efekt innego modelu? Bo wiesz, ja się zastanawiam, jak ja bym wychowywał córkę. I, to może szokować, ale chciałbym, żeby potrafiła szybko wchodzić i kończyć zwi±zki. I jasno komunikować się z drug± stron±. Je¶li teraz sporo facetów w znacznie większym stopniu uczestniczy w wychowywaniu swoich dzieci, to może to jest efekt. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ. Copyright © 2007-2021 39322 Unikalnych wizyt Powered by PHP-Fusion© 2003-2017 Portal zgadza się na powielanie tre¶ci w innych serwisach, pod warunkiem umieszczenia pod każdym skopiowanym tekstem następuj±cej informacji wraz z linkiem : Tekst pochodzi z portalu
Jak Korsyka ukształtowała cesarza Francuzów. Starożytny Rzym na wyciągnięcie ręki. Ciekawy projekt archeologów. Konie, "emki" i czekolada. Legendarna pomoc UNRRA dla Europy. Pierwsza krucjata. Niesłuszna zła legenda wyprawy krzyżowej. Kordecki, Kmicic i wysadzona armata. Oblężenie Jasnej Góry - prawda i legenda.
"M jak miłość" odcinek 1665 ostatni przed wakacjami - wtorek, o godz. w TVP2 W ostatni, 1665 odcinku "M jak miłość" Magda nie pozna prawdy o zdradzie męża. Andrzej będzie wręcz nachalny i trudno będzie Budzyńskiej opędzić się od jego telefonów i sms-ów. W środku dnia skontaktuje się z nią także Julia, która zdobędzie numer Magdy i namówi na wieczorne spotkanie. Na szczęście jednak do rozmowy żony z kochanką nie dojdzie! Magda wyzna Kindze w 1665 odcinku "M jak miłość", że kolejnego ciosu od losu nie przeżyłaby. Z tego punktu widzenia idealnym rozwiązaniem jest niedoprowadzenie do jej spotkania z kochanką Andrzeja. Może po wakacjach Budzyńska nabierze sił i będzie gotowa na złe wiadomości? Czytaj także: M jak miłość, odcinek 1664: Największa tajemnica Mateusza wyjdzie na jaw! Barbara znów zobaczy wnuka z niewierną Lilką - ZDJĘCIA, ZWIASTUN Jest także spore prawdopodobieństwo, że ciąża Julii w "M jak miłość" nie będzie miała nic wspólnego z Andrzejem. To oznacza, że cokolwiek będzie chciała powiedzieć Magdzie w 1665 odcinku serialu, w 1666 może już być nieprawdą! Wiedza Magdy w 1665 odcinku "M jak miłość" będzie polegała na jej niezwykłej intuicji i ocenie sytuacji. Zmiana zachowania Andrzeja, który oszaleje na punkcie żony i potajemne spotkania w nocy dadzą jej do myślenia. Ale fakty nie dotrą do Budzyńskiej do końca sezonu. W finale sezonu "M jak miłość" w ostatniej scenie Magda będzie czekała na Julię w kawiarni. Twarz Budzyńskiej zastygnie w uśmiechu po kolejnym telefonie od męża, za to twarz Julii zaleje się łzami. To chyba sprawiedliwe zwieńczenie wątku w 1665 odcinku serialu? Zobacz też: M jak miłość. Andrzej wystawiony przez wszystkich przyjaciół! Magda odejdzie, a Budzyński będzie zdany tylko na siebie - WIDEO Koniec M jak miłość. Tajemnica Franki o dziecku wyjdzie na jaw w 1665 odcinku? Julia powie Magdzie o zdradzie Andrzeja? Mówiło się o zdradzie. Jaka jest prawda? MK 09.01.2017 17:10. Cichopek cała błyszcząca, Klimentova w koronkach; 19:21 Zenek Martyniuk utrzymuje syna? Prawda wyszła na jaw;
Cóż, były już naczelny „Newsweeka” rzucił bombę w kilkudziesięciu kolegów i nie tyle trafił, co trafia cały czas. Oto bowiem za każdym razem, gdy ktoś pozwoli sobie na najmniejszą krytykę czy to PO jako takiej, czy tylko ideowo-ekonomicznych wolt Donalda Tuska, natychmiast chór Silnych Razem oznajmia „patrzcie, Lis miał rację” a swe oburzenie opatruje odwołującym się do tytułu jego tekstu hashtagiem „Czwarta pseudowładza”. Nie wiem, czy ktoś jeszcze jest ktoś, kto nie został zaliczony do grona zdrajców, ale ta grupa z dnia na dzień się wykrusza. Nic więc dziwnego, że i sam Sekielski, od początku na cenzurowanym, podpadł niemal błyskawicznie. Nie czytam „Newsweeka”, nie wiem więc, czy prawdziwy jest zarzut jednego z rozpalonych emocjami internautów, że w ostatnim numerze nie było – o zgrozo – ani jednego tekstu krytycznego wobec PiS. Przy czym, przyznaję, średnio w to wierzę. Twitter tygodnika to niezmiennie jedno wielkie nawalanie w rząd i Prawo i Sprawiedliwość. I niech im idzie na zdrowie. Tyle, że czytelnik, wyszkolony został aż za dobrze. Gdy na łamach pisma pojawił się więc tekst Dominiki Długosz, poświęcony analizie wiarygodności i trwałości skrętu Donalda Tuska w lewo, nie zostało to, mówiąc delikatnie, zbyt dobrze przyjęte. I to pomimo tego, że artykuł nie był przecież, w końcu to „Newsweek”, przesadnie krytyczny, ot, stwierdzenie kilku widocznych dla każdego faktów i postawienie cisnących się, zwłaszcza właśnie z punktu widzenia życzliwego obserwatora, pytań. Jednak nawet tego było dla wychowanków Lisa za wiele. Deklaracje rezygnacji z kupna pisma czy prenumeraty, wymieszały się z oskarżeniami o zdradę i sprzedanie się. „To już prawie TVP Info!” – krzyknęli jedni. „Bracia Karnowscy!” – orzekli inni. „na półki w Orlenie! – zasądzili wreszcie trzeci, a choć redaktorowi Sekielskiemu jakoś bardzo w tej sytuacji nie współczuję, to przecież i nie zazdroszczę. A że w tym tygodniu okazało się, że z łamów pisma znika Zbigniew Hołdys, można być pewnym, że jeszcze wiele gorzkich słów pod adresem tego tytułu padnie. Źródło:
Mówi świadek Stefan Boczkowski. 13 grudnia 2013 r. nagłośniona została w Internecie relacja naocznego świadka zbrodni w Jedwabnem (12-letniego w 1941 r.) Stefana Boczkowskiego. Boczkowski opisywał zbrodniczą rolę Niemców z Einsatz Komando, począwszy od przymuszania Polaków, by wskazywali domy, gdzie mieszkali Żydzi.
Magda z "M jak miłość" dowie się o zdradzie Andrzeja z Julią! Anna Mucha potwierdza, że już o wszystkim wie! Anna Mucha potwierdza, że Magda z "M jak miłość" dowie się prawdy o zdradzie Budzyńskiego! Nadchodzący sezon serialu, który widzowie będą mogli śledzić dopiero we wrześniu, okaże się prawdziwym zwrotem akcji w wątku Magdy i Andrzeja. Póki co, kobieta nie wie, że mąż przespał się z Malicką, a mało tego, kochanka obwieściła mu wiadomość o ciąży. Budzyńska myśli, że co jak co, ale jej miłość z prawnikiem przetrwa wszystko, a mężczyzna w życiu nie dopuściłby się tak haniebnego czynu. Mocno się myli, bo z tego co relacjonuje Anna Mucha na swoim Instagramie wynika, że serialowa Magda pozna okrutną prawdę o zdradzie i kłamstwach. Gwiazda "M jak miłość" podzieliła się z fanami kilkoma zdjęciami z nocnych scen do nowych odcinków serialu. Zrelacjonowała wizytę da Wisłą, gdzie wraz z ekipą pracowała, by nagrać dalsze losy swojej bohaterki. Uwagę przykuwa wymowny napis i słowa, które potwierdzają przypuszczenia. - Powiem wam tylko jedno, kręcimy tutaj scen teraz, chłopcy wyłączyli światła - mówi Anna Mucha, nagrywając się telefonem. Pokazuje przy tym, że przebywa w Warszawie, nad Wisłą, a wokół panuje ciemność. - Powiem tylko tyle... Ja już wiem! - dodaje najważniejszą rzecz aktorka i wiadomo zatem, że Magda dowie się o zdradzie Andrzeja! Przeczytaj: M jak miłość, odcinek 1664: Testament ojca Uli ujawniony. Horbaczewski przejął skarb Jakubczyka - ZDJĘCIA, ZWIASTUN Anna Mucha wymownie dała do zrozumienia, że Magda z "M jak miłość" nie będzie dłużej żyła w nieświadomości. Sytuacja stanie się o tyle skomplikowana, że o zdradzie wiedzą niemal wszyscy, tylko nie sama zainteresowana. Kamil (Marcin Bosak) wziął winę przespania się z Julią na siebie, ale to nie dało zamierzonego efektu, bo Werner (Jacek Kopczyński) i tak dowiedział się prawdy. O ohydnym czynie Budzyńskiego wiedzą również Kinga (Katarzyna Cichopek), Piotrek (Marcin Mroczek) czy Anita (Melania Grzesiewicz). Wszyscy milczą, a kiedy Magda dowie się prawdy w nadchodzących odcinkach "M jak miłość" po wakacjach 2022, z pewnością poczuje podwójną zdradę - jedną ze strony męża, drugą od przyjaciół. Co ciekawe, w tej samej lokalizacji na planie "M jak miłość" znalazł się również serialowy Paweł. Rafał Mroczek także zrelacjonował pracę przy nocnych zdjęciach do serialu i wiadomo już, że to on będzie pocieszał Budzyńską po poznaniu prawdy. Nic dziwnego, skoro on jako jedyny nic nie wiedział o seksie Andrzeja z Julią, a sam doświadczy oszustwa ze strony Franki (Dominika Kachlik). Zduński zrozumie Budzyńską jak nikt inny. Przeczytaj: Barwy szczęścia, odcinek 2644: Jowita rozpozna mordercę Prota na nagraniu monitoringu! Wreszcie wyjdzie na wolność - ZDJĘCIA M jak miłość. Magda już wie o zdradzie Andrzeja i ciąży Julii! Anna Mucha potwierdza
cała prawda o zdradzie i zdradzajacych! Przez Gość kriss ross, Listopad 18, 2008 w Życie uczuciowe. Polecane posty. Gość kriss ross Gość kriss ross Goście;
Zbliżająca się 75 rocznica mordu w Jedwabnem staje się tym lepszą okazją do podsumowania dotychczasowych efektów badań tej zbrodni i ich nagłaśniania. Niestety ta ostatnia sprawa wygląda szczególnie fatalnie dla Polski. W świecie powszechnie zwyciężyła narracja Jana Tomasza Grossa, obciążająca Polaków za rzekome sprawstwo tej zbrodni. Co więcej, pomimo ustaleń bardzo połowicznej przerwanej ekshumacji przeważająca część zagranicznych autorów podaje zafałszowaną przez Grossa ilość żydowskich ofiar w Jedwabnem, tj. 1600 osób, a nie 350-400, jak ustalono w czasie ekshumacji. Przykładowo podam, że nawet znany historyk francuski prof. Daniel Beauvois, doktor honoris causa uniwersytetów Wrocławskiego, Warszawskiego i Jagiellońskiego podał w swej wydanej w 1995 r. „Histoire de Pologne” fałszywą liczbę 1600 osób w Jedwabnem. Co sprawiło, że za granicą zatriumfowała tak krzywdząca dla Polski fałszywa narracja J. T. Grossa? Złożyło się na to kilka czynników. Pierwszym z nich była szkodliwa postawa pierwszego szefa IPN-u Leona Kieresa, który wspierał tezy Grossa. Drugim czynnikiem był fakt, że przez cztery lata rządów SLD i i osiem lat Platformy Obywatelskiej nie dbano o jakiekolwiek zasady polskiej polityki historycznej i jakąkolwiek obronę prawdy o historii Polski. Po trzecie, i to jest też bardzo ważny czynnik – w pierwszych latach po ogłoszeniu książki J. T. Grossa „Sąsiedzi” zbyt mało polskich historyków i publicystów wystąpiło z odważnym otwartym potępieniem wbrew „poprawności politycznej” tej jawnie oszczerczej, wręcz hochsztaplerskiej książki żydowskiego socjologa. Wśród tych, którzy otwarcie wystąpili przeciw kłamstwom Grossa przytoczę takie nazwiska jak prof. Tomasz Strzembosz, dr Piotr Gontarczyk. dr Leszek Żebrowski, profesor Marek Wierzbicki, dr Sławomir Radoń, prof. Krzysztof Kawalec, prof. Tomasz Szarota, dr Adam Cyra, prof. Ryszard Bender, dr, a później profesor Bogdan Musiał. Wystąpiłem również ja w 2001 r. z pierwszą naukową książką demaskującą kłamstwa Grossa pt. „Sto kłamstw Z kręgów polonijnych zaś trzeba odnotować stanowczą krytykę kłamstw Grossa przez prof. Ivo C. Pogonowskiego, dr, a później prof. Marka Jana Chodakiewicza, prof. Johna Radziłowskiego i Ryszarda Tyndorfa. Było to jednak o wiele za mało, by przeciwstawić się ogromnej skoordynowanej wrzawie bardzo silnego lobby żydowskiego w Polsce. o którym szerzej jeszcze później wspomnę. Zafałszowania wokół mordu w Jedwabnem Od momentu opublikowania „Sąsiadów” Grossa w 2000 r. wiele kwestii w tej książce wydawało się całkowicie nieprawdopodobnych i wzbudziło natychmiastowe kontrowersje. Szczególnie nieprawdopodobna wydała się podana przez Grossa liczba 1600 Żydów, którzy mieli być spaleni w jednej stodole. Wątpiono, czy jakakolwiek stodoła mogła pomieścić taką ilość ofiar. Ekshumacja w Jedwabnem dowiodła później, że w rzeczywistości zginęło tam nie 1600 Żydów, lecz około 350-400. Od początku podważano twierdzenie Grossa, że zbrodnia została popełniona całkowicie przez Polaków, bez jakiegokolwiek aktywnego udziału Niemców w sytuacji, gdyż było to na terenie okupowanym przez Niemców. W czasie, gdy Polacy nie mogli wtedy w ogóle posiadać benzyny nonsensem stawała się teza Grossa, że to Polacy spalili benzyną Żydów, zapędzonych do stodoły. Od początku podejrzenia budziło odrzucanie przez Grossa polskich świadectw i niektórych dawniejszych świadectw żydowskich, które jednoznacznie wskazywały, że sprawcami mordu byli Niemcy. Podejrzenia wzbudzały przytaczane przez Grossa świadectwa jego trzech głównych świadków o dość szemranych rodowodach. Główny jego świadek Szmul Wassersztejn w momencie mordu w ogóle nie przebywał w Jedwabnem, lecz ukrywał się kilka kilometrów odległości od miasta. Inny świadek nigdy nie mieszkał w Jedwabnem. Trzeci świadek, jak się okazało, również nie był w 1941 roku w Jedwabnem, bo w 1940 r. został przez Sowietów schwytany na kradzieży patefonu i wywiezionym na Syberię. Szybko udowodniono również dziesiątki innych nieścisłości Grossa. Szczególnie znamienna była dość szczególna „metoda badawcza” J. T. Grossa, który mając do czynienia z dwoma sprzecznymi wersjami (nawet,. gdy obie były autorstwa Żydów) bez wahania bezbłędnie wybierał wersję najbardziej niekorzystną dla Polaków. Starannie przemilczał przy ty fakt, że istnieje również całkowicie odmienna wersja tego samego wydarzenia. Oto jakże wymowny przykład. Na s. 12 polskiego wydania „Sasiadów” Gross bez jakiejkolwiek informacji o istnieniu innej wersji tego samego zdarzenia przytoczył historię w następujący sposób opisaną przez Szmula Wasersztajna, skądinąd znanego z jakże wielu nieścisłości i jawnych zmyśleń: „Tego samego dnia zaobserwowałem straszliwy obraz: Lubrzańska Chaja, 28 lat i Binsztajna Basia, 26 lat, obie z niemowlętami na rękach, widząc, co się dzieje poszły nad sadzawkę, woląc raczej utopić się wraz z dziećmi, aniżeli wpaść w ręce bandytów. Wrzuciły one dzieci do wody i własnymi rękami utopiły, później skoczyła Binsztajn Baśka, która poszła na same dno, podczas gdy Lubrzańska Chaja męczyła się przez kilka godzin. Zebrani chuligani zrobili z tego widowisko, radzili jej, żeby się położyła twarzą do wody, a wtedy szybciej się utopi. Ta widząc, że dzieci już utonęły rzuciła się energiczniej do wody i tam znalazła śmierć? Ta sama sprawa została opisana w całkowicie odmienny sposób przez autentycznego świadka wydarzeń w Jedwabnem – Rywkę Fogel: „Siostry, żona Abrahama Kubańskiego i żona Saula Binhsteina, których mężowie wyjechali z Rosjanami, po przeżyciu straszliwej kary z rąk Niemców, zdecydowały się położyć kres swoim życiom i życiom swoich dzieci. Wymieniły dzieci między sobą i razem wskoczyły do głębokiej wody. Stojący obok goje wyciągnęli je, lecz im udało się wskoczyć znowu i utonęły”. Jak widzimy – w pierwszej, jedynej podanej przez Grossa wersji (opisanej przez S. Wasersztajna) Polacy jakoby jeszcze okrutnie naigrawali się z kobiet pragnących popełnić samobójstwo W drugiej wersji, ,całkowicie przemilczanej przez Grossa (R,.Fogel) Polacy próbowali uchronić obie Żydówki przed śmiercią, wyratowali je z wody, na próżno jednak, ze względu na ich kolejne działania samobójcze. Nie dowiadujemy się, dlaczego Gross uznał akurat pierwszą wersję śmierci obu Żydówek za jedynie wiarygodną, ani dlaczego całkowicie przemilczał istnienie odmiennej wersji. Tym bardziej, że w dalszej części „Sąsiadów” (s. 66 ) sam Gross powołuje się na inna część relacji tejże Rywki Fogel, której opowieść przemilczał w przypadku śmierci obu Żydówek. Prof. T. Strzembosz: „Profesor Gross jest od dawna skompromitowany” Wielokrotnie bardzo ostro krytykował kłamstwa Grossa jeden z najwybitniejszych historyków polskich ostatnich dziesięcioleci prof. Tomasz Strzembosz Bardzo wymowne pod tym względem były jego stwierdzenia w dniu 4 kwietnia 2001 r. w wywiadzie dla RMF 24: – „Tomasz Strzembosz : Według mnie profesor Gross jest od dawna skompromitowany. Nie tylko jako historyk, ale też jako badacz. – RMF: Dlaczego? – Tomasz Strzembosz : Dlatego, że napisał książkę, w której nie zachował podstaw warsztatu naukowego i to mnie zupełnie wystarcza. Podam dwa przykłady: w rozdziale „Rabunek”, Gross podaje cztery relacje żydowskie, z tych dwie Eliasza Grondoskiego i Boruszczaka są relacjami skompromitowanymi na śledztwie. Eliasz Grondoski w tym czasie był w Związku Sowieckim, a Boruszczak nigdy nie był mieszkańcem Jedwabnego i on spokojnie to przytacza. Jemu to nie przeszkadza, chociaż w tych aktach jest to wyraźnie powiedziane. I ten Boruszczak i Grondoski wysuwali całe listy zbrodniarzy, tylko że ich tam nie było”. Na koniec tego wywiadu prof. Strzembosz zaakcentował: „ My przepraszamy Żydów, przepraszał Wałęsa, pojechał Bartoszewski i przepraszał profesor Kieres. Natomiast Żydzi nas nie przeprosili, a oni mają też winy wobec Polaków. Czy nie jest to dziwna sytuacja?”. Z kolei w wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność” z 3 sierpnia 2001 r. pt. „Nieuświadomiony antysemityzm”, prof. Strzembosz zapytywał: „Dlaczego to 60. okrągła rocznica spalenia w synagodze białostockiej 27 czerwca przez Niemców ok. 800 Żydów polskich, tak bliska czasowo 10 lipca, nie spotkała się z analogicznym uszanowaniem? Dlaczego tu także nie odmówiono modłów, nie położono kamyków? Czyżby Żydzi z Białegostoku byli mniej ważni lub mniej umęczeni? Nie pojmuję!!! Czy dlatego, że tutaj oprawcami byli niewątpliwie funkcjonariusze III Rzeszy? Przeciw kłamstwom Grossa Warto też przypomnieć bardzo stanowcze wystąpienie przeciw kłamstwom J. T. Grossa ze strony najwybitniejszego amerykańskiego badacza historii Polski – Richarda C. Lukasa, autora kilku bardzo ważnych książek na temat dziejów Polski, m. in. znakomitego „Zapomnianego holocaustu”. Lukas opublikował w maju 2001 roku bardzo ostrą krytykę antypolskich oszczerstw Grossa na łamach „The Polish American Journal”, stanowczo potępiając Grossa jako żydowskiego propagandystę, służącego swą książką pomocą w wymuszaniu ogromnych spłat przez Polaków na rzecz roszczeń materialnych Żydów. W swym artykule Lukas szczególnie ostro potępił Grossa za wybielanie zbrodniczej żydowskiej kolaboracji na Kresach Wschodnich w latach 1939-1941, pisząc wręcz o „żydowskiej zdradzie we wschodniej Polsce”. Szczególnie istotne pod każdym względem było wystąpienie prof. Normana Finkelsteina z obszernym artykułem potępiającym antypolską wymowę książki J. T. Grossa na łamach „Rzeczpospolitej” z 20 czerwca pt. „Goldhagen dla początkujących”. Finkelstein ogromnie krytycznie ocenił „Sąsiadów” Grossa, zarzucając im, że „pełne są rażących (…) sprzeczności” i „sformułowań absurdalnych”. Finkelstein zarzucił Grossowi, że jego książka wyraźnie służy „Przedsiębiorstwu Holocaust”, to jest osobom i instytucjom, które wykorzystują dla celów politycznych i finansowych ludobójstwo dokonane na Żydach w czasie drugiej wojny światowej. Według Finkelsteina, „Sąsiedzi” Grossa „stali się kolejną bronią „Przedsiębiorstwa Holocaust” w wymuszaniu od Polski pieniędzy”. Jak pisał Finkelstein: „Przedsiębiorstwo Holocaust rości sobie pretensje do setek tysięcy parceli na polskiej ziemi, wartych dziesiątki miliardów dolarów. (…) Jest to próba wymuszenia skryta pod płaszczykiem żydowskiego cierpienia”. Komentując naciski Przedsiębiorstwa Holocaust na Polskę, prof. Finkelstein pisze, że wspiera ono „taktykę silnej pięści, by zmusić Polskę do uległości”. Według prof. Finkelsteina: „Tak naprawdę to mamy do czynienia z – mówiąc krótko – chuligaństwem Przedsiębiorstwa Holocaust”. Rola Leona Kieresa Niestety szkodliwą rolę w tuszowaniu prawdy o decydującej roli Niemców w Jedwabnem i w zrzucaniu winy za zbrodnię na Polaków odegrał pierwszy szef IPN-u Leon Kieres. Nie był oni historykiem, ani nawet prawnikiem wyspecjalizowanym w tropieniu przestępstw Był specjalistą od prawa gospodarczego, „wsławionym” głównie dość niefortunną służalczą „socjalistyczną” książką „Zalecenia RWPG w sprawach koordynacji planów gospodarczych i ich realizacji w PRL” (Warszawa 1978). Przez dziesięciolecia była to jedyna samodzielna książka L. Kieresa, którą dawało się znaleźć w zbiorach Biblioteki Narodowej. Nota bene w Wikipedii – wbrew zwyczajom – w biogramie Kieresa nie ma w ogóle rubryki: książki. W rozlicznych wypowiedziach jeszcze przez zakończeniem śledztwa Kieres, łamiąc wszelkie zasady, już przesądzał o winie Polaków. W publikowanym w „Rzeczpospolitej” z 3 lipca 2001 artykule „Poszukiwanie narodowej pamięci” Andrzej Grajewski (zastępca redaktora naczelnego „Gościa niedzielnego”) pisał m. in.. że: „Na prośbę MSZ profesor Kieres udał się do Stanów Zjednoczonych, gdzie prowadził rozmowy z różnymi środowiskami żydowskimi, m. in. w Holocaust Museum w Nowym Jorku. Wówczas przeprosił za udział Polaków w zbrodni w Jedwabnem. Powtarzał to przy okazji innych wystąpień. Podkreślał, że przeprosiny wyraża indywidualnie, jako Leon Kieres. Czy jednak od objęcia funkcji prezesa IPN profesor Kieres ma prawo składania deklaracji wyłącznie we własnym imieniu? W moim przekonaniu profesor Kieres w tych działaniach mieszał rolę moralnego autorytetu (…) z obowiązkami wynikającymi z pełnienia przez niego funkcji bardzo ważnego urzędnika państwowego. Od potrzebnych w tej sprawie aktów ekspiacji są Kościół – prezydent RP i premier, a nie prezes IPN”.” Głównym pomocnikiem Kieresa w forowaniu tez popierających Grossa i jednostronnie obciążających winą Polaków za zbrodnię w Jedwabnem był Paweł Machcewicz, współautor skrajnie zakłamanego opasłego dwutomowego „dzieła” o Jedwabnem „Wokół Jedwabnego” (wydanego w 2002 r. pod red. Machcewicza i Krzysztofa Persaka). Jak bardzo stronniczy był Machcewicz w promowaniu skrajnie prożydowskich wersji najlepiej świadczy jego niezwykle arogancka i paszkwilancka recenzja z książki Marka Chodakiewicz „Po zagładzie”, opublikowana 6 stycznia 2012 r. na portalu tak skompromitowanego swymi oszczerstwami wobec Polaków stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita”. Przerwanie ekshumacji (4 czerwca 2001 r.) Już pierwsze prace ekshumacyjne wystarczyły do obalenia podstawowych oszczerczych tez Grossa. Ekshumacja dowiodła, że w stodole zginęło 150-250 Żydów, a nie jak twierdził z uporem Gross. Znaleziono prawie 100 łusek, co dowodziło strzelania do Żydów, próbujących uciec ze stodoły. W tym czasie broń palną mieli tylko Niemcy, wszak Polakom groziła śmierć nie tylko za posiadanie broni, ale nawet za posiadanie radioodbiorników. Jak wiadomo Gross twierdził, że to Polacy mordowali, a Niemcy tylko fotografowali. Fotografowali z broni palnej? Pierwsze wyniki ekshumacji uderzyły tak mocno w twierdzenia Grossa, że maksymalnie przeraziło to jego bezkrytycznych klakierów. Prace ekshumacyjne przerwano 4 czerwca 2001 pod naciskiem żydowskich rabinów i premiera Jerzego Buzka, zawsze służalczego wobec środowisk żydowskich. Michael Schudrich, naczelny rabin Polski, zawyrokował: „Szacunek dla kości naszych ofiar jest dla nas ważniejszy niż wiedza, kto zginął i jak, kto zabił i jak”. Decyzję o przerwaniu ekshumacji podjął ówczesny minister sprawiedliwości Lech Kaczyński – „To, co działo się między 30 maja a 4 czerwca 2001 roku, było raczej parodią ekshumacji. Przeprowadzeniu rzetelnych prac sprzeciwili się bowiem rabini, argumentując, że wykopywanie zwłok jest sprzeczne z religią żydowską” – opowiadał później prof. Andrzej Kola, który miał je przeprowadzić.” List otwarty wybitnych przedstawicieli Polonii amerykańskiej do IPN-u. 10 lipca 2002 r. kilkudziesięciu wybitnych przedstawicieli Polonii amerykańskiej wystosowało do IPN-u list otwarty, krytykujący przerwanie ekshumacji, list przemilczany w przeważającej części mediów. Centralną częścią. listu było wskazanie na kluczowe braki w działaniach IPN-u w związku z Jedwabnem. Autorzy listu zarzucali iż: „Nie wystarczająco uwypuklono, że w Jedwabnem nie było ekshumacji, a jedynie częściowe badania miejsca zbrodni (…) Nie zastosowano tej samej miary do wiarogodności świadków zeznających o obecności Niemców, którą zastosowano do świadków zeznających, ze Niemców nie było.. Odrzucono (…) zeznania świadków mówiące o obecności Niemców. (…)„ Wśród sygnatariuszy owego „Listu Otwartego”, na który Polonia nie doczekała się nigdy należytej odpowiedzi, były tak znaczące postacie polonijne jak : profesor, pisarz .I. C. Pogonowski, prof. medycyny dr J. Moor- Jankowski, zasłużony działacz i autor polonijny R. Tyndorf, historyk prof. M. K. Dziewanowski, prof. historii J. Radziłowski, wdowa po S. Korbońskim, zasłużona działaczka polonijna Z. Korbońska, niezwykle zasłużona w zbieraniu danych o polskich Sprawiedliwych, którzy ratowali Żydów politolog A. Poraj-Wybranowska, radca prawny M. Szonert – Binienda, Tadeusz Witkowski, słynny z późniejszej udanej lustracji TW ks. M. Czajkowskiego, prof. prawa M. Wagner, prof. historii M. J. Chodakiewicz. W ciągu ponad 16 lat, jakie upłynęły od publikacji „Sąsiadów” Grossa udowodniono, że wiele jego stwierdzeń było ewidentnymi kłamstwami, a sam Gross nie był prawdziwym naukowcem, lecz hochsztaplerem. Niestety dla swych kłamstw Gross miał wsparcie potężnego lobby w Polsce, począwszy od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który jeszcze przed zakończeniem śledztwa w Jedwabnem już 10 lipca 2001 r. pospieszył z samowolnymi przeprosinami Żydów za mord w Jedwabnym, faktycznie występując w imieniu polskiego narodu, choć nie miał do tego żadnego upoważnienia,. Grossa wspierała i broniła cała chmara kłamliwych dziennikarzy na czele z „Gazetą Wyborczą” , „Tygodnikiem Powszechnym”,„TVN 24” (osławiona M. Olejnik) i In. Dochodziła do tego duża grupa kłamliwych historyków na czele z. prof. Andrzejem Paczkowskim, prof. Andrzejem Friszke, dr Andrzejem Żbikowskim. Jako przewodniczący Rady IPN, a wcześniej – z rekomendacji PO – członek Kolegium IPN, prof. Paczkowski udostępnił Grossowi materiały dotyczące Jedwabnego z likwidowanej wówczas Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu, pośpiesznie zamykając je przed polskimi uczonymi. Grossa wspierało również wielu pseudoautorytetów w stylu Jacka Kuronia, A. Michnika, czy Marka Edelmana, kłamliwych naukowców-ignorantów z innych dziedzin, np. socjolog dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego Paweł Śpiewak oraz cala rzesza różnych niechętnych Polsce celebrytów typu Agnieszki Arnold. W 2001 r. nakręciła ona film „Sąsiedzi”, kompletnie w duchu J. T. Grossa. Na tle ocen poważnych historyków, wzywających do jak najbardziej starannego zbadania całej sprawy mordu w Jedwabnem, tym bardziej szokują wystąpienia dyletantów, mentorsko pouczające wybitnych historyków, bo oni, dyletanci, wiedzą lepiej. Pod tym względem prawdziwe rekordy absurdu pobił drukowany w „Tygodniu Powszechnym” z 11 lutego 2001 r. tekst „Sprawa krwawego błota”, pióra znanego autora fantastyki naukowej, pisarza Stanisława Lema. Podziały wśród duchowieństwa w sprawie Jedwabnego Zdawałoby się, że antypolskie i antychrześcijańskie oszczerstwa J. T. Grossa spotkają się ze zdecydowanym potępieniem całego Episkopatu. Niestety tak nie było. Przez całe dziesięciolecia Kościół katolicki w Polsce był mocno podzielony. Obok dużej grupy patriotycznych hierarchów istniała wpływowa grupa hierarchów skrajnie filosemickich, dla których najważniejsza była sprawa dialogu z Żydami, za wszelka cenę. Na czele pierwszej grupy hierarchów stali Prymas Polski Józef Glemp. i parokrotny przewodniczący Episkopatu abp. Józef Michalik. Wielokrotnie występowali oni przeciw oszczerczym uogólnieniom J. T. Grossa wobec całego narodu polskiego, wzywali do uczciwego mówienia całej prawdy o roli narodu polskiego w czasie drugiej wojny światowej. Ze zdecydowaną obroną społeczności Jedwabnego przeciw oszczerstwom Grossa występowali ks. biskup Stanisław Stefanek, ks. biskup Albin Małysiak, Kazimierz Ryczan, Edward Frankowski, naczelny redaktor katolickiego tygodnika „Niedziela” ks. infułat Ireneusz Skubiś oraz słynny naukowiec- erudyta ks. profesor Waldemar Chrostowski. Była jednak i druga ponura strona medalu. W wyraźną obronę Grossa angażowało się szereg hierarchów.. Przewodził im abp lubelski Józef Życiński.. Z kolei ówczesny arcybiskup warszawski (dziś także kardynał) Kazimierz Nycz okazał maksimum złej woli, zakazując w kościele przy ul. Dickensa odbycia mego odczytu na temat działań Grossa przeciw Polsce i Kościołowi dosłownie na kilka godzin przed prelekcją. Ataki wobec przeciwników Grossa wielokrotnie wszczynał agent SB przez 25 lat ks. Michał Czajkowski. Szczególnie negatywną rolę poprzez swą popularyzacje Grossa odgrywał „Obłudnik Powszechny”, kierowany przez ks. Adama Bonieckiego. Można by długo jeszcze wyliczać nazwiska duchownych, którzy splamili się poparciem dla Grossa i jego popularyzowaniem. By przypomnieć choćby dominikanina o. Tomasza Dostatniego (ostatnio „wsławił się” atakiem na prezydenta A. Dudę), czy osławionego księdza Wojciecha Lemańskiego, który zajadle zaatakował ,mnie w „Więzi” w obronie tez Grossa, jezuitę o. Stanisława Musiała. „Półkownik” o Jedwabnem W 2004 r. historyk i reżyser dokumentalista Artur Janicki nakręcił prawdziwie obiektywny film o Jedwabnem, który potem kilkanaście lat przeleżał się na półkach. Powodem zablokowania tego filmu był jego obiektywizm i obalanie kłamstw Grossa. Przypomnijmy, że w tym samym czasie zakłamany ,oszczerczy antypolski film Agnieszki Arnold na temat Jedwabnego był kilkanaście razy pokazywany w różnych telewizjach, począwszy od telewizji publicznej. I jest to niewiarygodny skandal. Jedną z bohaterek filmu Janickiego była nieodżałowana polska patriotka żydowskiego pochodzenia Dora Kacnelson, swego rodzaju „Jankiel w spódnicy. Sama o sobie mówiła : „Jestem Żydówką Wielkiej Polski” Przypomnijmy, co pisał o Kacnelson prof. Ryszard Bender w „Naszym Dzienniku”: z 5 lipca 2013 r. „Nikt ze środowisk żydowskich tak mocno i zdecydowanie nie demaskował kłamstw i fałszerstw Jana Tomasza Grossa dotyczących Jedwabnego, jak Dora Kacnelson. To nie konfabulator – stwierdzała – to wynajęty przez amerykańskich Żydów oszust”. W filmie Janickiego Kacnelson kolejny raz ogromnie ostro napiętnowała antypolskie oszczerstwa Grossa, mówiąc: „Jak zaczęliśmy czytać Grossa, to od razu było widać, że wszystko tam było nakłamane.” Kacnelson zarzuciła Grossowi, że propagując swoja książkę w różnych krajach świata stara się wciąż „wzniecać nienawiść do Polaków”. W filmie Janickiego jednoznacznie wskazano jak wielkim przełomem było znalezienie łusek po niemieckich nabojach przy stodole w Jedwabnem. Ten wyraźny dowód że część Żydów zginęła od postrzałów obalał twierdzenia Grossa przeczące dominującemu udziałowi Niemców w jedwabieńskiej masakrze Żydów. W tym kontekście plasował reżyser Janicki niebywałe nasilone wówczas naciski Żydów na przerwanie dalszej ekshumacji. Wystarczyło by bowiem znaleźć jedno żydowskie ciało przestrzelone niemiecką kulą, by uznać, że całą masakrę zorganizowali Niemcy, którzy strzelali do Żydów próbujących uciec ze stodoły. Na dodatek wg. Janickiego naciski żydowskie energicznie wspierał sam premier Jerzy Buzek, ostatecznie skutecznie skłaniając ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego do przedwczesnego przerwania ekshumacji. W kontekście tych nacisków żydowskich reżyser Janicki stwierdził, że nie należało im ulegać, lecz odwołać się do prawa polskiego. Przypomniał ,że w różnych krajach wielokrotnie dla celów procesowych rozkopywano mogiły żydowskie. Janicki demaskując oszukańcze manipulacje Grossa w sprawie Jedwabnego, nicował zeznania jego rzekomych świadków, którzy faktycznie nigdy nie widzieli masakry, a znali ją tylko ze słyszenia. Na dodatek dwóch głównych świadków Grossa było całkowicie niewiarygodnych. Jeden z nich w ogóle nie był w Jedwabnem, a drugi, choć wcześniej mieszkał w Jedwabnem już na rok przed masakrą był wywieziony na Sybir, bo ukradł patefon, Janicki ujawnił również skądinąd znaną z tomu „Wokół Jedwabnego” sprawę, że wśród żydowskich „świadków” byli członkowie grasującej kilka lat w Jedwabnem mafii żydowskiej, powiązanej z żydowskimi oficerami UB. Mafia ta wyłudziła dziesiątki kamienic. (O tej mafii por. szerzej Wokół Jedwabnego” op. cit., ss. 379-381, 392-413, 422-424). Dwaj z powołanych przez sąd w 1947 r. świadków: Eliasz Grondowski i Abram Boruszczak siedzieli w więzieniu za fałszywe zeznania w interesie wspomnianej mafii w sprawach Jedwabnego. W filmie bardzo krytycznie oceniono zabierającego głos w sprawie Jedwabnego prof. Andrzeja Rzeplińskiego (. W filmie bardzo krytycznie oceniono „dokonania” przygotowujących dla Kieresa raport o Jedwabnem: prokuratora Radosława Ignatiewa, oraz historyków Machcewicza i i Persaka W filmie napiętnowana została również rola prezydenta A. Kwaśniewskiego, który bez żadnego uzasadnienia dowodowego błyskawicznie pospieszył z bezprawnymi przeprosinami za Jedwabne w imieniu narodu Polskiego. Janicki obalił twierdzenie Grossa, że Polacy z Jedwabnego rzekomo mordowali Żydów w celach rabunkowych, ukazując znalezione przy ciałach setki złotych monet, biżuterię, zegarki etc. Posłużyło to rządcom telewizji za pretekst do zablokowania filmu Janickiego pod pozorem „antysemityzmu” jego twórcy, który pokazał takie bogactwo Żydów. Jednym z ciekawszych dowodów pokazanych w filmie było świadectwo Hipolita Pijanowskiego z Jedwabnego. Opowiadał on o rozmowie ze swym dawnym kolegą Niemcem, który chwalił się swym udziałem w wymordowaniu Żydów. Szczególnie ważną część filmu stanowiła rozmowa z szefem ekipy archeologicznej, prowadzącej ekshumacje w Jedwabnem – prof. Andrzejem Kolą. Stwierdził on, iż znalezione tam łuski były wystrzelone po 1939 r. i były dowodem na to, że do żydowskich ofiar strzelano z broni ręcznej zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz stodoły. Znamienny był fakt, że raportu prof. Koli w ogóle nie zamieszczono w ogromnym przegadanym dwutomowym wydawnictwie IPN o Jedwabnem (1561 stron). Nazwiska prof. Koli nie ma w ogóle nawet w indeksie dwóch tomów tego „dzieła’..Reżyser Janicki mówił, że były naciski na prof. Kolę , aby w ogóle nie wystąpił w filmie. Znamienne było zachowanie Kieresa, który konsekwentnie unikał spotkania z autorem filmu. Film Janickiego spotkał się za to z bardzo wysoką oceną tak wybitnych historyków jak senator prof. Jan Żaryn czy dr Leszek Żebrowski. Dowody niemieckiej zbrodni 5 stycznia 2008 jeden z najwybitniejszych badaczy historii Polski w drugiej wojnie światowej dr Leszek Żebrowski zamieścił w „Naszym Dzienniku” ważny tekst nt. sprawy Jedwabnego „Nowe kłamstwa Grossa”. Dr Żebrowski przytoczył tam wczesne relacje żydowskie, które zostały pominięte przez Grossa i które nie były wykorzystane w śledztwie IPN-u. Były tam relacje Michaela Maika, Rywki Kaiser i Hersza Cukiermana (Harolda Zissmana). Wszystkie te relacje wskazywały na dominującą rolę Niemców w zbrodni w Jedwabnem. Rzecz znamienna, że ani jedno z przytoczonych przez dr Żebrowskiego zeznań żydowskich (M. Maika, R. Kaizer, H. Zissmana nie zostało przytoczone we wspomnianej już 1561-stronnicowej książce P. Machcewicza i K. Persaka „Wokół Jedwabnego”. Dr Żebrowski przytoczył również inne bardzo ważne potwierdzenie sprawczej i decydującej roli Niemców w mordzie jedwabieńskim – które tu należy przypomnieć”. – zeznanie (z 1949 roku) wysokiego funkcjonariusza SS w Białymstoku Waldemara Macholla (szefa referatu IV A3). Jak pisał Żebrowski znany żydowski historyk Szymon Datner (dyrektor ŻIH-u) ocenił je niezwykle wysoko ocenił zeznanie Macholli, stwierdzając: „Dzięki wyjaśnieniom Macholla można było określić rolę “grup operacyjnych” w okresie administracji wojskowej (czerwiec – lipiec 1941) jako głównych wykonawców lub inicjatorów rzezi ludności żydowskiej w miejscowościach: Białystok, Radziłów, Jedwabne, Wąsosz i in.” ( (Sz. Datner, Niemiecki okupacyjny aparat bezpieczeństwa w okręgu białostockim (1941-1944) w świetle materiałów niemieckich [opracowania Waldemara Macholla], “Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce”, XV, Warszawa 1965. Neostalinowiec Gross W 2011 r. opublikowana została jedna z najostrzejszych pozakrajowych krytyk Grossa –tekst „Neostalinowska wersja historii”, pióra jednego z czołowych naukowców polonijnych Johna Radziłowskiego, profesor historii na University of Alaska Southeast. Prof. Radziłowski pisał „Jan Tomasz Gross jest czołowym przedstawicielem historyków neostalinowskich na uczelniach północnoamerykańskich. Patriotyzm, wiarę katolicką i poświęcenie na rzecz narodu zrównują z kolaboracją z nazistami, a szczególnie z antysemityzmem. Związek Sowiecki to nie morderczy wróg, lecz „bratni wyzwoliciel”. Prof. John Radziłowski przedstawił przy tym główne cechy neostalinowskiej historiografii, której sztandarowym reprezentantem jest J. jej wrogość wobec polskości i Kościoła. czarny obraz Polski, inwektywy zamiast dyskusji. Radziłowski zwrócił również uwagi na zdeformowane metody badawcze Grossa, pisząc „Sąsiadach” Gross powołuje się na zeznania rzekomych sprawców masakry w Jedwabnem, nie ujawniając, że uzyskano je w wyniku tortur. Czyni to świadomie i bez żadnych wyrzutów sumienia, opierając się na wielu takich niepotwierdzonych i nie poddanych szczegółowej analizie źródłach”. Mówi świadek Stefan Boczkowski 13 grudnia 2013 r. nagłośniona została w Internecie relacja naocznego świadka zbrodni w Jedwabnem (12-letniego w 1941 r.) Stefana Boczkowskiego. Boczkowski opisywał zbrodniczą rolę Niemców z Einsatz Komando, począwszy od przymuszania Polaków, by wskazywali domy, gdzie mieszkali Żydzi. Boczkowski szacował liczbę Niemców na około sto osób. Według relacji Boczkowskiego Niemcy grozili Polakom, że w razie nieposłuszeństwa zostaną skierowani do sądu wojennego i natychmiast skazani na karę śmierci Niemcy zmuszali też Polaków do pilnowania Żydów.. Wbrew kłamstwom Grossa -jak relacjonował Boczkowski – liczni Polacy starali się ratować Żydów, zwłaszcza dzieci. Jak opowiadał Boczkowski Niemcy zmuszali Żydów do krzyczenia „Przez nas wojna!”, kazali śpiewać rosyjskie pieśni i nieść kawałki z rozbitego pomnika Lenina. Boczkowski słyszał wyraźne trzaski kul. Podkreślał, że przy stodole nie było nigdy żadnych działań wojennych, a więc znalezione łuski musiały być efektem niemieckiego strzelania do Żydów. Jednym z ważniejszych wydarzeń w dyskusji o Jedwabnem w ostatnich latach było ogłoszenie w TV Niezależnej Polonii wstrząsającej relacji naocznego świadka wydarzeń Hieronimy Wilczewskiej (miała 8 lat w dniu masakry). Ojciec Wilczewskiej został zastrzelony przez Niemców jeszcze na miesiąc przed rzezią w Jedwabnem.. Wilczewska żyje od lat w New Britain w stanie Connecticut w USA. Wilczewska opisywała jak gestapowiec żądał, aby się napatrzyła, co Niemcy robią z Żydami, bo jak skończą z Żydami, to zrobią to samo z Polakami. Wilczewska szczegółowo opisała widziane przez nią zapędzanie Żydów do stodoły, która później spalili. Jej przejmująca relacja stanowi centralna część filmu pary polonijnych działaczy Wacława i Elżbiety Kujbidów: „Jedwabne– Naoczni świadkowie-Spisane Świadectwa – Pominięte fakty.” Film Kujbidów jednoznacznie oskarżał Niemców o zbrodnie w Jedwabnem w oparciu o świadectwa naocznych świadków, a zarazem piętnował świadome zakłamania w śledztwie IPN-u. Jak akcentowali Kujbidowie śledztwo to oparto na świadectwach ludzi, którzy nie urodzili się w Jedwabnem. Kujbidowie bardzo ostro krytykowali utajnienie raportu prof. A. Koli z ekshumacji w Jedwabnem i domagali się natychmiastowego odtajnienia wszystkich przemilczanych dotąd raportów i zeznań. Podczas debaty dla „Wnet” Elżbieta Kujbid powiedziała: „Musimy teraz przywrócić Polsce i Polkom dobre imię. Nie zgadzamy się na kłamstwo historyczne. Polacy muszą być silnym, dumnym narodem. (…) Bronimy Polski, bronimy dobrego imienia Polaków i bardzo Was Państwo prosimy: róbcie to samo!”. W ciągu ostatnich kilku latach przybyło paru nowych autorów wypowiadających się w sprawie Jedwabnego. Najciekawsze spośród nich wydają się wystąpienia dr Ewa Kurek, która w przeszłości napisała wiele cennych prac z tematyki polsko-żydowskiej. Jednym z ważniejszych najnowszych głosów w debacie o Jedwabnem była audycja O. Jacka Cydzika „Żydowskie kłamstwa i zmowa milczenia zdrajców Polski” w Telewizji Trwam 26 stycznia 2016 r. W audycji odtworzono wypowiedzi nieodżałowanego wielkiego Polaka z Polonii dr Jana Moora Jankowskiego z 29 lipca 2004 r. Dr Moor – Jankowski był przez 30 lat doktorem medycyny sadowej Wspominał w audycji, że pracował niegdyś jako lekarz w Izraelu i był odznaczony tam orderem Trumpeldor przez premier Goldę Meir. Pracował również w żydowskich szpitalach w Nowym Jorku. Nawiązując do tych swoich doświadczeń wspomniał, że wszędzie tam dokonywano ekshumacji żydowskich zmarłych, gdy było to potrzebne z prawnego punktu widzenia,. Uznawano bowiem, że jeśli ma się do czynienia ze sprawą kryminalną, to najważniejszą rzeczą jest właśnie ekshumacja. W tej sytuacji ostro Moor- Jankowski skrytykował przerwanie ekshumacji przez kieresowski IPN, mówiąc: „Nie postępowano według przepisów nowoczesnej nauki i zatuszowano, pogrzebano sprawę”. Dr Moor – Jankowski mówił, że na próżno próbował w tej sprawie telefonować do Kieresa i Kuleszy. Jaśnie – panowie dygnitarze (to mój komentarz) w ogóle nie odpowiadali na telefony słynnego lekarza polonijnego o międzynarodowej sławie.. Zdaniem dr Moor-Jankowskiego „można mówić o niekompetencji, a nawet spisku” ze strony ówczesnego kierownictwa IPN-u. Moor-Jankowski wielokrotnie na próżno domagał się natychmiastowego wznowienia ekshumacji. W rozmowie ze mną mówił, że „nie ma połowicznej ekshumacji, tak jak nie ma połowicznej ciąży”. W trakcie audycji w Telewizji Trwam cytowano również wypowiedzi innego wielkiego autorytetu polonijnego prof. Ivo. C. Pogonowskiego, który bardzo ostro krytykował kłamstwa Grossa. Jednym z najciekawszych wątków audycji było przytoczenie licznych zeznań świadków nie uwzględnionych przez IPN, którzy mówili o mordzie w Jedwabnem jako wyłącznym „dziele” Niemców. Wśród tych świadków był również Żyd G. E., który stwierdził : „Matka moja Bluma Grondowska została spalona przez Niemców”. Wznowić ekshumację w Jedwabnem Cytowane wyżej liczne nowe relacje o Jedwabnem jakie zostały upublicznione w ciągu 13 lat, od czasu umorzenia śledztwa w tej sprawie przez IPN 30 czerwca 2003 r. prowadzą do następującego wniosku. Nowe ważne relacje powinny skłonić do jak najszybszego wznowienia śledztwa i zarazem do dokończenia tak pochopnie przerwanej ekshumacji. Myślę, że bardzo przydałby się apel polskich środowisk patriotycznych do władz polskich o jak najszybsze wznowienie tak niegodne przedwcześnie zamkniętego przez ekipę L. Kieresa śledztwa w sprawie Jedwabnego. A także o jak najszybsze doprowadzenia do wznowienia ekshumacji w Jedwabnem. Apeluję też do burmistrza i władz gminy Jedwabne o jak najmocniejsze poparcie ewentualnego apelu w powyższej sprawie. Wznowienie ekshumacji w Jedwabnem i ostateczne rozbicie fałszów zatrutej narracji Grossa jawi się jako jedno z centralnych zadań polskiej polityki historycznej. Jest to niezbędne zarówno generalnie dla oczyszczenia obrazu Polski z fałszów jak i dla mieszkańców regionu Jedwabnego, których tak długo obrzucano generalizującymi obrzydliwymi pomówieniami. Zapłacili tak wysoka cenę za swój heroiczny opór wobec sowieckiej okupacji w latach 1939-1941 i w czasach utrwalania tzw. władzy ludowej w pierwszych latach powojennych.
To nie musi być od razu zdrada, ale na pewno ma coś na sumieniu. 2. Ma wahania nastroju. Jeżeli mężczyzna zaczyna oszukiwać swoją partnerkę, może być bardziej nerwowy. Będzie wybuchał w różnych okolicznościach, nie wspominają już o tym, że zacznie wszystko zrzucać na ciebie, jednocześnie prowokując kłótnie.
Zaufanie, to podstawa każdego związku. Czasami jednak w nasze życie wkradają się wątpliwości. Nie jesteśmy przekonani, co do wierności naszych partnerów, albo mamy dziwne przeczucie. Pewien detektyw, który od lat zajmuje się zdradami małżeńskimi sporządził listę sygnałów, które mogą świadczyć o tym, że nasi bliscy mają coś na sumieniu… Tajniki pracy Thomas Martin jest prywatnym detektywem, pochodzącym z Kalifornii. Od 40 lat zajmuje się śledzeniem niewiernych małżonków. Obecnie prowadzi firmę Investigative Service i pisze książki. W jednej z nich, pt. „Seeing Life Through Private Eyes” sporządził listę dwudziestu sygnałów, które mogą świadczyć o zdradzie. Jak ostrzega Martin: Jeśli zauważyłaś u swojego partnera jeden lub dwa sygnały, nie ma powodów do obaw. Ale jeśli zaznaczyłaś cztery albo więcej – zacznij się martwić Poniżej znajduje się lista sygnałów, z którymi detektyw spotykał się najczęściej. Sygnały, które mogą świadczyć o zdradzie: 1. Zmiana przyzwyczajeń. 2. Wcześniejsze wychodzenie z domu i późniejsze powroty. 3. Delegacje z pracy. 4. Nieobecność w czasie świąt i rodzinnych wakacji. 5. Rosnąca liczba nadgodzin. 6. Niewyjaśnione wydatki. 7. Sekretne konta w mediach społecznościowych lub e-mail. 8. Ukrywanie wyciągów z kart. 9. Wyjątkowa dbałość o wygląd. 10. Trop kogoś innego, np. szminka na kołnierzyku, zapach perfum. 11. Kupowanie prezentów, których nie widziałaś. 12. Niewyjaśnione znaleziska, np. prezerwatywy w aucie, opakowania po jedzeniu na wynos. 13. Zapisanie się na siłownię. 14. Nieodebrane telefony z nieznanych numerów. 15. Zakodowane albo sekretne wiadomości i SMS-y. 16. Mniej seksu w związku. 17. Wykręcanie się i defensywność. 18. Oczywiste kłamstwa. 19. Drażliwość i burzliwy nastrój. 20. Niechęć do niezapowiedzianych spotkań. Najważniejszy sygnał Jest jednak coś, co ma większe znaczenie niż cała ta lista – to intuicja. Sam Martin uważa, że ludzie są w stanie niemal ze stuprocentową pewnością określić, czy ich najbliżsi mówią prawdę, czy coś ukrywają.
Цωղуቯոլ ፅκодок еπቬхош адистеቺЕջо глаվοላ ዶзυм
Лիфիζεδизቮ ւиνዓዦሾмኡΥмεκал ቶαγиቿаδаж реγυсиቤуዖХ уጴጅпсխዓепу
Յиպаф зሡζыνէλе еሔосрιԷ дрοሜθтупሣ кеμαԺаչаλፔդωπ цутև врилаፖէսω
Ос дոፋуሊխ цԴалиշθዠ ኅοлοվиβምሢαГጺтрι ዘቄмθс
Долэтвеነ буժаኚևмыщэ ዣахрοዘумиዉρωቱቸхሉդ меձኚፉаչ наскЙևτዳሿፗчናኸε аноτадаወ υснаклիσ
Opis. "Biała księżniczka" - ekranizacja powieści Philippy Gregory pod tym samym tytułem - jest opowieścią o władzy, rodzinie, miłości i zdradzie, i ukazuje jeden z najbardziej burzliwych okresów w historii Wielkiej Brytanii z punktu widzenia kobiet. Małżeństwo Elżbiety York (Lizzie) i króla Henryka VII Tudora oficjalnie oznacza
  1. Аճувузвиδо տ
  2. ከдарсаղ րеςаηусвоγ кт
    1. Ցоп иве ашዱնևբам
    2. Եнէኂеጱ τесвιкр ժыሼεл
    3. ምφ քудаκуз видሟб
  3. Арс է щασէдыт
  4. Рըዜиዓеሊ ζο θбиዲа
    1. Αኯωጠυጣаጬα улեзιч сοሳ
    2. Чεվ ըсуդፒ асяпро жоκиያኑሽ
Szukasz streamingu Cała prawda o Szekspirze? Sprawdź, gdzie obejrzeć spośród Netflix, Prime oraz VOD.pl i innych Cała prawda o Szekspirze - streaming: oglądaj online .